Liderzy, fani Bryanta, tym razem przeciwko sobie - zapowiedź meczu Sportino Inowrocław - Sokołów Znicz Jarosław

Sportino i Sokołów Znicz to dwaj beniaminkowie tegorocznych rozgrywek. W zeszłym roku na zapleczu ekstraklasy w finale zwyciężyli jarosławianie, w pierwszym meczu tego sezonu lepsze okazało się Sportino. Jak będzie tym razem? W minioną niedzielę grali jeszcze w jednej ekipie, teraz staną po przeciwnych stronach barykady. Obaj są fanami obecnej gwiazdy NBA - Kobe'ego Bryanta, a także liderami i ulubieńcami kibiców swoich zespołów. I choć w sobotę najbardziej zależeć będzie im na wyniku drużyny, to ich indywidualny pojedynek strzelecki, bo takiego można się spodziewać, nie może przejść bez echa.

Eddie Miller i Quinton Day, bo o nich mowa, to dwa, bardzo silne punkty swoich drużyn. Zdobywają najwięcej punktów, są przebojowi, a przy tym niezwykle efektywni. To do nich trafiają piłki w trudnych momentach meczu. Obaj podziwiają także gwiazdę Los Angeles Lakers - Kobe'ego Bryanta, co sami zresztą przyznawali w wywiadach. - Gdy byłem mały, jak większość wówczas adeptów koszykówki, wzorowałem się na Michaelu Jordanie. Teraz bardzo imponuje mi gra Bryanta, który bez dwóch zdań jest wielką postacią NBA - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Miller.

Koszykarską klasę, zarówno Millera, jak i Day’a, potwierdzają też zawodnicy, którzy w sobotę staną z nimi w ligowe szranki. - Czeka nas bardzo trudny mecz. Sokołów Znicz po zmianie trenera oraz przyjściu Day’a stał się innym zespołem. I co ważniejsze, zaczął wygrywać - wyjawił naszemu serwisowi Michał Świderski, skrzydłowy Sportino. - Na sobotnie spotkanie nie trzeba nas szczególnie motywować, bo wiemy o co gramy. Musimy zwyciężyć i ja nie widzę żadnej innej możliwości - dodał.

Ostatnich kilkanaście dni Świderski nie poświęcił jednak w całości na trening. Przeszkodziła mu w tym angina. - Powrót nie był łatwy. Tak na dobrą sprawę ćwiczę dopiero od środy, bowiem wcześniej źle czułem się po zajęciach. Choroba dała mi w kość. Przez ten okres schudłem sześć kilogramów. Powoli dochodzę do siebie, a czy zagram, zadecyduje trener. Żaden z pozostałych graczy Sportino nie narzeka na urazy.

W porównaniu z poprzednim ligowym meczem (niespodziewana wygrana z Polpharmą Starogard Gdański), większe pole do manewru będzie miał ze składem szkoleniowiec Znicza Dariusz Szczubiał. Po urazach do gry wracają Tomasz Celej i Ross Neltner. Nie wystąpi za to Grady Reynolds, jeden z czołowych zawodników podkarpackiej drużyny. 29-letni skrzydłowy, dla którego Znicz jest drugim polskim klubem w karierze, zmaga się obecnie z poważną kontuzją więzadeł pobocznych, co może mu uniemożliwić nawet powrót na parkiet w tym sezonie.

- Nie zauważyłem w naszym zespole jakiejś większej mobilizacji. Podchodzimy do meczu ze Sportino jak do każdego innego. Jeśli uda się wygrać, będzie dobrze. Najważniejsze jest utrzymanie w lidze, co było naszym priorytetem. Wiodącą postacią Sportino jest Eddie Miller. Poza nim, odznaczają się na pewno Kyle Landry oraz Tony Lee - ocenił dla portalu SportoweFakty.pl Artur Mikołajko, skrzydłowy Znicza.

Początek sobotniego meczu o godzinie 18.00 w hali widowiskowo - sportowej, przy Al. Niepodległości 4. Bilety w cenach 20 (normalny), 15 i 10 zł (ulgowe, w zależności od sektora) do nabycia w klubowych kasach od godziny 16.00.

Komentarze (0)