We wtorek 77:73, a w środę 92:81 - takimi zwycięstwami Energi Toruń zakończyły się dwa pierwsze mecze w rozgrywkach Baltic Women's Basketball League, w których rywalem była ekipa Tim Scuf Kijów.
- Myślę, że scenariusz do obu tych spotkań pisała ta sama osoba, bo były one niemal identyczne. No może w drugim meczu końcówka była inna, bo nieco wcześniej udało się odskoczyć - komentuje wygrane Algirdas Paulauskas.
Trudno nie zgodzić się ze słowami doświadczonego szkoleniowca. W obu meczach jego drużyna musiała gonić wynik. We wtorek musiała odrobić 16 punktów straty, w środę 22. W obu przypadkach wszystko zakończyło się po myśli torunianek.
W środę kluczem do zwycięstwa było postawienie na grę niskim składem. - Musiałem zrezygnować z gry wysokimi zawodniczkami, bo inaczej byśmy tego mogli nie wygrać - oznajmił.
Small ball okazało się kluczem do triumfu. Paulauskas postawił na grę z Emilią Tłumak na pozycji silnej skrzydłowej oraz debiutującą Nią Moore, jako środkową. Do tego na parkiecie szalały Weronika Gajda, Julie McBride i Darxia Morris.
- Barco ciężko grać z zespołem, który jest bardzo szybki i nie ma wysokich podkoszowych. Rywalki z Kijowa doskonale korzystał ze swoich atutów, a dodatkowo trafiały niesamowite rzuty na bardzo wysokiej skuteczności - zakończył Paulauskas.
Litewski szkoleniowiec ma teraz bogaty materiał przed weekendowym hitem BLK, w którym Katarzynki we własnej hali podejmą CCC Polkowice. Jeżeli Energa marzy o triumfie w tym meczu musi zdecydowanie poprawić swoje "wejścia" w mecz, bo to zdecydowanie najsłabszy element w grze torunianek.
ZOBACZ WIDEO: Legia chciała zatrudnić Piotra Nowaka. "Nie da się go podkupić"