Biednemu zawsze wiatr w oczy wieje. MKKS Rybnik osłabiony brakiem Jacka Rducha (nie zagra do końca sezonu z powodów osobistych) przystępował do sobotniej rywalizacji bez innego, kluczowego zawodnika podkoszowego. Na piątkowym treningu urazu nabawił się bowiem Adam Anduła, który do tej pory był ważnym ogniwem w szeregach zespołu ze Śląska. Jak się później okazało fakt ten nie miał wpływu na postawę rybniczan, ambitnie i skutecznie walczących aż do ostatniej syreny.
Już początek rywalizacji pokazał, że miejscowi koszykarze łatwo skóry nie sprzedadzą. Co prawda pierwsze punkty w meczu zdobyli przyjezdni, lecz chwilę później na prowadzenie wyszli podopieczni Łukasza Szymika. MKKS stosował proste środki i był skuteczny zarówno pod koszem jak i na obwodzie. Dość niespodziewanie przewaga gospodarzy szybko urosła do 10 punktów (16:6) a zaskoczeni poznaniacy na potęgę pudłowali z dystansu. Goście nie mogli wstrzelić się przede wszystkim w rzutach zza linii 6,25m, gdzie wykorzystali zaledwie 6 z 22 prób.
Rybniczanie kontrolowali wydarzenia na parkiecie aż do początku drugiej kwarty. Wówczas po indywidualnych akcjach Marcina Marczyka osiągnęli 12-punktowe prowadzenie 25:13. Od tego momentu mecz się nieco wyrównał, głównie dzięki dobrej postawie duetu Gacek - Szydłowski. Koszykarze z Wielkopolski złapali wiatr w żagle i szybko wzięli się za odrabianie strat. Okazały deficyt momentalnie stopniał do 2 "oczek" (34:32) a podenerwowani rybniczanie popełniali coraz więcej strat. Gospodarze koncertowo rozegrali jednak ostatnią akcję przed przerwą i po celnej "trójce" w wykonaniu Adam Białdygi ostatecznie schodzili do szatni z 6-punktowym zapasem.
Prawdziwe emocje rozpoczęły się w drugiej połowie. Początek trzeciej kwarty znów należał do MKKS-u, który podobnie jak w inauguracyjnej partii, odskoczył rywalowi na bezpieczną odległość. Główna w tym zasługa Łukasza Ochodka oraz grającego nierówno Stanisława Grabca. Przewaga miejscowych urosła nawet do 13 punktów (54:41), lecz ambitni poznaniacy nie składali broni. Agresywna obrona na całym parkiecie oraz mnożące się faule w szeregach gospodarzy zwiastowały dramatyczną końcówkę. Podopieczni Waldemara Mendla coraz częściej meldowali się na linii rzutów wolnych, gdzie swoje konto punktowe raz za razem wzbogacał szczególnie Paweł Stankiewicz.
Podkoszowy AZS-u wziął ciężar zdobywania punktów na swoje barki w czwartej kwarcie. Zwycięstwo powoli wymykało się z rąk gospodarzy, którzy grali nerwowo oraz tracili kolejnych zawodników. Za 5 przewinień boisko musieli opuścić Marczyk, Ochodek oraz Białdyga. Na dodatek ciśnienia nie wytrzymał Szymik, ukarany faulem technicznym. Wydawało się, że AZS przejmie kontrolę i spokojnie doprowadzi mecz do szczęśliwego końca.
Tymczasem od stanu 73:70 dla gości znów nastąpił niespodziewany zwrot wydarzeń. Na placu gry w barwach MKKS-u znajdowało się aż czterech nominalnych zmienników i to właśnie oni po mistrzowsku rozegrali końcówkę. Sygnał do ataku dał niespełna 17-letni Szymon Wziętek, który celnym rzutem trzypunktowym wyprowadził śląski zespół na ponowne prowadzenie. W walce na tablicach coraz pożyteczniejszy był Janusz Szymura a w kluczowych momentach ręką nie drżała najlepszemu strzelcowi gospodarzy, Grabcowi. Tym samym MKKS odniósł pierwsze zwycięstwo od 17 stycznia, przerywając serię 6 kolejnych porażek. W chwili obecnej zarówno rybniczanie jak i poznaniacy legitymują się 29 punktami i zajmują odpowiednio 9 i 8 miejsce w tabeli grupy B.
- W końcu się udało. Od dłuższego czasu byliśmy w kryzysie. Przyczyną takiego stanu był przede wszystkim brak równowagi w zdobywanych punktach z obwodu oraz spod kosza. Wynikało to w głównej mierze z braku Jacka Rducha a na domiar złego podczas piątkowego treningu kontuzji nabawił się Adam Anduła. Bardzo nam zależało na tym zwycięstwie i naprawdę długo na nie pracowaliśmy. Wszyscy bardzo mocno sprężyli się na ten mecz a walka na obu tablicach wyzwoliła w zawodnikach dodatkową agresję. Wierzyłem w wygraną nawet wtedy, kiedy parkiet opuścili Łukasz Ochodek i Marcin Marczyk. Znam swoich zawodników i wiem dobrze, że jeśli tylko poczują cień szansy, to walczą do końca - powiedział Łukasz Szymik, szkoleniowiec MKKS Rybnik.
MKKS Rybnik - AZS Politechnika Big Plus Poznań 94:83 (21:10, 18:23, 27:26, 28:24)
MKKS: Stanisław Grabiec 21, Łukasz Ochodek 21, Janusz Szymura 16 (10 zb), Adam Białdyga 16, Marcin Marczyk 11, Szymon Wziętek 5, Paweł Rajnhold 4, Dawid Czkór 0, Tomasz Gołysz 0, Marek Sidor 0.
AZS: Paweł Stankiewicz 25, Piotr Gacek 16, Łukasz Stróżyk 9, Michał Szydłowski 9, Marek Sobkowiak 9, Paweł Gołdziński 8, Marek Janiel 4, Filip Guilherme 3, Tomasz Głowacki 0.