Przemysław Szurek: Z liderem nie można sobie pozwolić na chwilę słabszej gry

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Przemysław Szurek
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Przemysław Szurek

Biofarm Basket Poznań doznał w niedzielę drugiej porażki z rzędu. Z bilansem 2-2 plasuje się w środku I-ligowej tabeli. Trener Przemysław Szurek ocenił sytuację swojej drużyny przed kolejnymi spotkaniami.

- Z liderem nie można sobie pozwolić na chwilę słabszej gry. Nam się zdarzyła nie chwila tylko praktycznie większość trzeciej kwarty. Duże uznanie dla chłopaków, że potrafiliśmy wrócić z 19-punktowej przewagi dla Spójni. Zabrakło naprawdę niewiele. Przeciwnik świetny, doskonały trener. Nasi liderzy mieli słabszy dzień ofensywnie i szkoda tego meczu, bo znowu sala była pełna - powiedział po niedzielnym starciu ze Spójnią Stargard trener Biofarmu Basket Poznań, Przemysław Szurek.

Jego zespół mierzył się z rywalem, który po trzech kolejkach przewodził w tabeli. W niedzielę stargardzianie spadli na drugie miejsce, ale pozostali niepokonani. Koszykarze z Wielkopolski walczyli jednak do końca. Jeszcze dziewięć sekund przed końcem przy wyniku 59:68 ich trener poprosił o przerwę. Ofensywną akcję udało się skutecznie wykończyć, lecz Spójnia odpowiedziała.

- Mogłem ten czas wziąć wcześniej, gdybym wiedział, że Spójnia będzie tak nam odskakiwała. Nie ukrywam, że wierzę w swoich chłopaków do końca. Byłem pewny, że wrócimy do meczu na niewielką odległość punktową i ten czas mi się przyda. Wziąłem go w końcówce, żeby zmniejszyć rozmiary. Szkoda, że sfaulowaliśmy w ostatniej akcji, chociaż wkradło się nieporozumienie na czasie i to biorę na siebie - przyznał Przemysław Szurek.

Świetnie mecz rozpoczął Adam Metelski. Center Biofarmu zdobył łącznie 17 punktów. Miał także osiem zbiórek, ale z upływem czasu tracił siły i przyjezdni coraz lepiej sobie radzili w konfrontacji z rosłym koszykarzem.

ZOBACZ WIDEO Jędrzejczyk ostro o Kowalkiewicz. Jest odpowiedź

- Takie też mam wrażenie, że presja zawodników wysokich na Adama odebrała mu trochę zdrowia i tego później brakowało. Nie zmienia to faktu, że zagrał bardzo dobre spotkanie i liczymy na taką jego formę w kolejnych meczach - skomentował opiekun poznańskiej ekipy.

Koszykarze z I ligi rozpoczęli tygodniowy maraton. To z uwagi na środową kolejkę. Biofarm Basket podobnie, jak trzy inne ekipy ma trudniejsze zadanie, gdyż pierwszy pojedynek z tej serii rozegrał w niedzielę a nie chociażby dzień wcześniej. To jednak nie było zależne w bezpośredni sposób od gospodarzy. - Jesteśmy tutaj gośćmi. Trenujemy tylko raz w tygodniu w tej hali. Musimy się dostosować do grafiku, jaki jest nam dany. Niedzielny termin nie był spowodowany naszą chęcią, tylko dostępnością hali - wyjaśnił trener Biofarmu Basket. - Na pewno zabiera nam w każdym meczu trochę punktów fakt, że nie możemy tu trenować, a grafik nie jest pod nas, ale nie będziemy się tym tłumaczyć. Chcemy dalej rozwijać tych chłopaków i grać o zwycięstwa - kontynuował nasz rozmówca.

Mimo wszystko dla opartej na młodych zawodnikach drużyny pierwszy taki test w sezonie nie powinien być problemem. Sprawę utrudnia jedynie fakt, że kolejni przeciwnicy są z wysokiej półki. - Pewnie za kilka dni będziemy mądrzejsi, aczkolwiek terminarz mamy bardzo trudny. Wyjazd do Kotwicy Kołobrzeg, która ma trzy zwycięstwa z rzędu. Później przyjedzie Sokół Łańcut, a na koniec jeszcze jedziemy do Prudnika. Śmietanka ligi na samym początku, dlatego musimy się trzymać razem. Chłopacy dają z siebie dużo, w niedzielę wygrał lepszy - zakończył Przemysław Szurek.

Komentarze (0)