Porażka BM Slam Stali z Treflem Sopot (70:73) była gwoździem do trumny dla Zorana Sretenovicia, który musiał pożegnać się z pracą w Ostrowie Wielkopolskim. Dla "Stalówki" była to już trzecia porażka w nowym sezonie w PLK. Działacze mieli dość przegranych, ale także słabej gry.
W niedzielnym spotkaniu, które było reklamowane jako powrót wielkiej koszykówki do Ostrowa Wielkopolskiego po siedmiu latach, gracze Sretenovicia kompletnie zawiedli. Ten fakt usztywnił jednak gospodarzy.
W starciu z Treflem Sopot prowadzili zaledwie przez... 25 sekund. To zdecydowanie za krótko, by marzyć o wygranej z kandydatem do gry w play-offach.
- To był dobry mecz. Myślę, że obu drużynom należą się gratulacje za stworzenie ciekawego widowiska. Kibicom ten mecz mógł się na pewno podobać - mówi Zoran Martić, opiekun Trefla Sopot, który na co dzień przyjaźni się z Zoranem Sretenoviciem.
ZOBACZ WIDEO Policja czeka na kibiców Legii. "Race będą przenosić w majtkach"
Sopocianie od samego początku narzucili swoje warunki, zasłużenie wygrywając 73:70. - Zawodnicy wykonali świetną robotę w spotkaniu z BM Slam Stalą. Duże gratulacje należą się także osobom ze sztabu szkoleniowego, którzy odpowiednio przygotowali drużynę do tego meczu - dodaje Słoweniec.
BM Slam Stal ma niekorzystny bilans 0:3, ale Martić podkreśla, że ta drużyna na pewno poprawi swoją grę i zacznie wygrywać. Zwłaszcza na własnym boisku ten zespół będzie groźny dla innych.
- Wiedzieliśmy, że w Ostrowie Wielkopolskim będzie się nam ciężko grało. To gorący teren. Myślę, że wiele ekip się o tym przekona - ocenia szkoleniowiec Trefla Sopot.
Dla jego drużyny była to bardzo ważna wygrana. Po ośmiu porażkach z rzędu (siedem sparingów i mecz ze Stelmetem BC) Trefl w końcu się przełamał. Czy to początek nowej, lepszej serii?