Liga Mistrzów: Walczący Stelmet przegrał na inaugurację

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Były dobre i złe momenty w debiucie w Lidze Mistrzów. Stelmet Zielona Góra mógł pokonać Dinamo Banco di Sardegna Sassari, lecz ostatecznie przegrał 70:74.

Stelmet walczył z silniejszym rywalem jak równy z równym. Notował świetne momenty, serie punktowe i kapitalną defensywę, lecz w najważniejszym momencie zabrakło doświadczenia, skuteczności i szczęścia. Mistrzowie Polski przegrali na inaugurację nowych rozgrywek w Europie - Ligi Mistrzów 70:74.

Zaczęło się źle, bardzo źle. Po zaledwie kilku minutach zespół z Włoch prowadził 12:0, Stelmet miał sześć strat i rozpoczął od 1/11 z gry. Zapowiadało się na niezłe lanie, zwłaszcza że Sassari w weekend efektownie pokonało rywala w lidze i było w formie. Na całe szczęście ekipa Gronka szybko pozbierała się z tego marazmu i zaczęła grać jak na mistrza kraju przystało.

Sygnał do ataku dali Adam Hrycaniuk i Przemysław Zamojski, lecz kolejne minuty należały do Jamesa Florence'a - zdecydowanie najlepszego gracza Stelmetu w tym meczu. Amerykanin niemalże w pojedynkę odrobił deficyt i wyprowadził zielonogórzan na prowadzenie. Po serii 11:0 Stelmet przejął inicjatywę, a pod koniec pierwszej połowy prowadził nawet 39:32.

Stelmet grał na luzie i w dobrej grze nie przeszkodziła mu przerwa. Po niej, w 23. minucie po trafieniu za trzy "Zamoja" zrobiło się 45:35 dla Stelmetu. Mistrzowie Polski do skutecznej gry w ataku, dokładali świetne akcje w obronie, gdzie potrafili dobrze zastawić deskę, wymusić faul ofensywny czy zmusić rywala do popełnienia błędu 24 sekund.

Gospodarze w końcu jednak zaskoczyli. Zaczęli seryjnie trafiać za trzy punkty, a swoje pięć minut miał Rok Stipcevic. Doświadczony Chorwat dał sygnał do ataku, a w jego ślady poszedł Darius Johnson-Odom. Amerykanin kilka razy efektownie skończył kontrę i znów Sassari zaczęło przejmować inicjatywę.

W decydujących fragmentach czwartej kwarty Stelmet nie miał już tylu argumentów, a dodatkowo nie potrafił zatrzymać szybkich kontr rywala. W ofensywie pudłował Zajcew i Florence, a kroki popełnił Vaughn. Skuteczni na linii rzutów wolnych gospodarze nie pozwolili już sobie wydrzeć wygranej.

Florence z 20 punktami był najlepszym graczem Stelmetu, który popełnił jednak aż 22 straty. Mistrzowie Polski zaprezentowali kilka dobrych momentów, lecz na tym poziomie to nie wystarcza do końcowego triumfu.

W 2. kolejce BCL Stelmet zagra u siebie z niemieckim MHP Riesen Ludwigsburg. Początek spotkania w środę 26 października o godzinie 18:30.

Banco di Sardegna Sassari - Stelmet BC Zielona Góra 74:70 (21:15, 11:24, 22:17, 20:14)

Sassari: Darius Johnson-Odom 17, Rok Stipcevic 12, Trevor Lacey 12, Brian Sachetti 9, Josh Carter 8, Dusko Savanovic 7, Gabriel Olaseni 4, Tautvydas Lydeka 2, Lorenzo D'Ercole 0, Giacomo Devecchi 0, Diego Monaldi 0.

Stelmet: James Florence 20, Przemysław Zamojski 10, Armani Moore 8, Łukasz Koszarek 8, Nemanja Djurisic 8, Igor Zajcew 4, Adam Hrycaniuk 4, Julian Vaughn 3, Karol Gruszecki 3, Thomas Kelati 2.

ZOBACZ WIDEO Zapłakany, chciał uciekać. Oto początki Cristiano Ronaldo. Wróci jeszcze do domu?

Komentarze (38)
lacov
19.10.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No cóż należą sie gratulacje za wole walki i ambicje , tak wiec GRATULACJE. Z moich obserwacji wynika, iż włoska drużyna zagrała bardzo miernie w dodatku na swojej wyspie. Obym sie mylił ale to Czytaj całość
avatar
wąż
19.10.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Wstydu nie było jak na debiut Gronka w europejskich rozgrywkach :) Co prawda Sassari to nie Barcelona ze zgorzelca i nie Real z włoclawka :D 
Gabriel G
19.10.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Szkoda bo było naprawdę blisko. Mecz wielu błedów z obu stron ale rywal już prawie lezał na deskach. Działacze Zastalu powinni dodatkowo powisieć za cocones bo gdyby Zastal się przetarł meczem Czytaj całość
avatar
Łukasz 1985
19.10.2016
Zgłoś do moderacji
1
5
Odpowiedz
Brawo Thomas Kelati oby Twoje statystyki się nie poprawiły :-) 
lukas_2409
19.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
5
Odpowiedz
Hahahahahhaha prawie jak legia wstydu nie było a jednak sromotny wpierdziel brawo Khelati kolejne dobre zawody brawo