W pierwszym spotkaniu z Banco di Sardegna Sassari sztab szkoleniowy Stelmetu BC Zielona Góra grał dwoma Polakami na parkiecie. W ten sposób przedstawiciele klubu chcieli uniknąć kompromitacji, która miała miejsce w Kutnie (walkower za brak odpowiedniej liczby krajowych zawodników).
Regulamin Basketball Champions League nakazuje respektowanie zasad z krajowych lig, i tak w meczowym składzie zielonogórzan musiało znajdować się sześciu Polaków, a dla porównania Banco di Sardegna Sassari mogło wystawić do spotkania tylko pięciu koszykarzy z włoskim paszportem.
- To była dość dziwna sytuacja w Sassari. W żadnym regulaminie nie było to dokładnie określone. Było jedynie napisane, że w rozgrywkach BCL obowiązują przepisy danej federacji narodowej. Podeszliśmy więc do meczu normalnie, czyli tak jak w PLK. Czy ta sytuacja miała wpływ na wynik spotkania? Trudno powiedzieć, myślę, że nie - tłumaczy Artur Gronek, szkoleniowiec Stelmetu BC.
Jeszcze przed meczem z włoską drużyną informowaliśmy o tym, że klub z Zielonej Góry wysłał zapytanie do FIBA w sprawie gry dwoma Polakami na parkiecie. Odpowiedź... otrzymał dopiero w poniedziałek - pięć dni po rozegraniu pierwszego meczu w rozgrywkach! Swojej frustracji zaistniałą sytuacją nie ukrywa 31-letni Artur Gronek.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Trałka: Chcieliśmy grać z kontrataku
{"id":"","title":""}
- Już wcześniej wykonaliśmy mnóstwo telefonów w tej sprawie. W poniedziałek otrzymaliśmy na piśmie odpowiedź, że w BCL nie musimy grać dwoma Polakami na parkiecie. Jedyny warunek to posiadanie sześciu krajowych zawodników w składzie. Wiem, że projekt BCL dopiero raczkuje, ale uważam, że to wszystko powinno być znacznie wcześniej uregulowane - mówi nam trener Stelmetu BC Zielona Góra.
W środowym meczu z MHP Riesen Ludwigsburg zielonogórzanie muszą posiadać jedynie sześciu Polaków w składzie.
Klub podał oficjalnie 19/08 ze gra w BCL a oni teraz dopiero wyjaśniają szczegóły regulaminu? Trener ma swoje na głowie i nawet nie powinien się takimi detalami przejmować Czytaj całość