W pierwszym meczu między Stalą a MOSiR-em górą był beniaminek z Krosna, który pokonał Stalówkę jednym punktem po fascynującej końcówce. Stalowcy nie jechali tam z chęcią zemsty. - Mecz z Krosnem nie traktowaliśmy jak jakiś rewanż za porażkę w Stalowej Woli. W tamtym pojedynku krośnianie byli lepszym zespołem i wygrali, ale my byliśmy wtedy inną drużyną o czym chłopaki z Krosna przekonali się w niedzielę - stwierdził gracz zielono-czarnych, Michał Wołoszyn.
Zdaniem Wołoszyna wygrana Stali nie jest niespodzianką: - Ograliśmy lidera tabeli i zespół, który w ostatnim czasie wygrywał mecz za meczem, ale nie uważam, że to niespodzianka, gdyż my również, szczególnie w drugiej rundzie pokazujemy, że nie jesteśmy grupą przypadkowych ludzi, ale drużyną z krwi i kości. Przed żadnym zespołem nie czujemy respektu, a możemy grać jeszcze lepiej, ponieważ mamy potencjał.
Koszykarzy ze Stalowej Woli po raz drugi w tym sezonie w spotkaniu wyjazdowym wspierali fani. Po raz kolejny pokazali oni, że potrafią dopingować nie tylko podczas pojedynków na zielonej murawie. Kibice Stalówki niedawno pojawili się w Rzeszowie, gdzie zawładnęli halą. Tym razem również przez czterdzieści minut nie oszczędzali gardeł. - Co do dopingu, to był wprost fantastyczny. Jestem szczęśliwy, że mogę grać dla takich kibiców. Na boisku było trochę czuć atmosferę play-off. Spotkały się dwa wyrównane zespoły. Kiedy przy pełnych trybunach zobaczyłem jak nasza zielono-czarna brygada wchodzi na halę, to wiedziałem że łatwiej będzie się nam grało. Kibice przez pełne czterdzieści minut żywiołowo nas dopingowali. Myślę, że po meczu byli zmęczenia jak nie jeden zawodnik. W imieniu zespołu chciałem im serdecznie podziękować za ich obecność i doping - zakończył koszykarz Stali Stalowa Wola.