Siarka Tarnobrzeg do piątkowego spotkania z liderem PLK przystąpiła bez swojego lidera punktowego, Brandona Browna, i Marcina Malczyka. To stawiało tarnobrzeżan w bardzo trudnym położeniu. Niektórzy nawet wskazywali podopiecznych Zbigniewa Pyszniaka na pożarcie. Tymczasem ambitnie grający gospodarze postawili się faworyzowanej ekipie z Torunia.
- Cieszę się, że wygraliśmy, ale końcowy wynik nie do końca odzwierciedla tego, co działo się na parkiecie. To nie było dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Zawodnicy chyba za bardzo uwierzyli w to, że Siarka bez dwóch podstawowych graczy nie postawi trudnych warunków. Nie graliśmy dobrej obrony od samego początku. Nie byliśmy agresywni - mówi Jacek Winnicki, szkoleniowiec Twardych Pierników.
Torunianie mieli spore problemy z powstrzymaniem ofensywnych popisów Krzysztofa Jakóbczyka (21 punktów), Travisa Releforda (17) i Alexa Welsha (16). Ta trójka zawodników zdobyła 3/4 punktów całej drużyny.
- Wydaje mi się, że zabrakło odpowiedniej koncentracji. Jeżeli w Tarnobrzegu na za dużo pozwolisz gospodarzom, to możesz spodziewać się tego, że będziesz miał kłopoty. Siarka trafiała rzuty z trudnych pozycji i trzymała się w grze. W drugiej połowie wzięliśmy się do pracy, poprawiliśmy defensywę i to dało efekty - podkreśla Bartosz Diduszko, skrzydłowy Polskiego Cukru.
ZOBACZ WIDEO Jędrzejczyk ostro o Kowalkiewicz. Jest odpowiedź
Torunianie, mimo nie najlepszego spotkania, zwyciężyli już po raz piąty z rzędu. Są jedyną niepokonaną ekipą w rozgrywkach PLK.
- Niech ten mecz będzie dla nas ostrzeżeniem. Wiem, że piszą o nas, że jesteśmy rewelacją PLK, bo mamy bilans 5:0, ale to nie może nas uśpić. Każdy mecz w lidze jest trudny - zauważa Winnicki.
W tym tygodniu Twarde Pierniki na własnym parkiecie zmierzą się z Polpharmą Starogard Gdański.