Trwa znakomita passa Spójni Stargard. Ekipa z Pomorza Zachodniego w niedzielę odniosła ósme zwycięstwo w tym sezonie, pokonując SKK Siedlce (75:74). Wygrana zespołu ze Stargardu przyszła jednak w bardzo emocjonujących okolicznościach.
WP SportoweFakty: Początek sezonu dla Spójni Stargard jest znakomity, bilans 8:0 mówi wszystko. Spodziewał się pan przed sezonem takiego scenariusza?
Krzysztof Koziorowicz: Ciężko pracowaliśmy przed sezonem. W sparingach z formą bywało różnie, ale teraz mamy korzyści z ciężkiej pracy. Po raz kolejny wygraliśmy mecz w zasadzie w końcówce i to musi cieszyć. Musimy jednak poprawić defensywę. W ataku gramy poprawnie, zdobywamy 70-80 punktów, lecz w obronie brakuje nam determinacji i konsekwencji do ostatniej sekundy meczu.
[b]
Obawiał się pan meczu z SKK? O ile na wyjeździe siedlczanie grają słabo, to na własnym parkiecie są bardzo groźni.[/b]
- Dokładnie, pokazali to na początku sezonu, kiedy wygrali trzy mecze z rzędu u siebie. Są groźni, trafiają czasami wręcz z nieprawdopodobnych pozycji. Hala w Siedlcach jest wąska i ciężko grać przestrzenną koszykówkę. Wiele zależy w takich meczach od obwodu. Jeżeli przestanie się trafiać z dystansu, to wtedy ciężko jest tutaj wygrać.
Początek meczu był dla Spójni bardzo udany, kontrolowaliście przebieg spotkania. Spodziewał się pan, że SKK może w trzeciej kwarcie odrobić straty?
- Powiem szczerze, że dopuszczałem taki scenariusz. Mieliśmy przewagę 8-10 punktów, po czym dopadł nas kryzys. Na szczęście nie spuściliśmy wtedy głów i nie panikowaliśmy. Graliśmy cały czas swoje. Po raz kolejny zachowaliśmy zimną krew i wygraliśmy najważniejszy fragment meczu. Na tym polega koszykówka.
To właśnie zimna krew głównie zdecydowała, że Spójnia w końcówce "wyrwała" zwycięstwo?
- Obrona w końcówce bardzo dobrze zafunkcjonowała. Przez ostatnie 20 sekund gospodarze nie mieli czystej pozycji rzutowej. W momencie stresu oraz kiedy pojawia się nóż na gardle, to potrafimy umiejętnie bronić. Podobnie było zresztą w meczu z Notecią Inowrocław. Taką determinację chciałbym widzieć przez całe spotkanie.
O co może powalczyć Spójnia Stargard po tak fantastycznym początku?
- Nie będę ukrywał, trochę jestem zaskoczony takim bilansem. Cieszę się, że mam w drużynie zawodników, którzy są nastawieni na ciężką pracę. Kilku z nich na pewno ma marzenie, żeby występować jeszcze wyżej. Może nie mamy u siebie wielkich gwiazd, ale dzięki temu, że gramy zespołowo, to potrafiliśmy wygrać już osiem spotkań.
Indywidualnie potrafi grać Marcin Dymała, który nie boi się wziąć odpowiedzialności na swoje barki.
- Ma przyzwolenie na indywidualne granie w momentach, w których drużynie nie idzie. Wiadomo, że kiedy zostanie zachwiane zespołowe granie, to musi być jakiś zawodnik, który przejmie stery.
Rozmawiał Jakub Artych
ZOBACZ WIDEO Kowalkiewicz o słowach Jędrzejczyk: olewam to!