6. kolejka fazy TOP 16 Euroligi: Jedyne zwycięstwo Lottomatiki

W ostatniej, 6. kolejce fazy TOP 16 doszło do jednej niespodzianki. Swój mecz wygrała drużyna Lottomatiki Rzym. Było to pierwsze zwycięstwo podopiecznych Nando Gentile w tej fazie rozgrywek. W pozostałych spotkaniach pewnie triumfowały ekipy Panathinaikosu Ateny, CSKA Moskwy i Montepaschi Siena. Grecy potrzebowali do tego jednak dodatkowych pięciu minut.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Jeszcze na początku trzeciej kwarty Panathinaikos Ateny wygrywał z Unicają Malaga różnicą prawie dwudziestu punktów, lecz tak szybko jak tę przewagę sobie wyrobił, tak szybko ją roztrwonił. Głównie dzięki fantastycznej dyspozycji Jiriego Welscha oraz Germana Gabriela - obaj koszykarze w całym spotkaniu rzucili osiem trójek. To jednak nie oni, ale Amerykanin Drew Nicholas był bohaterem spotkania. W dodatkowych pięciu minutach to on trafił trzykrotnie za trzy, pozbawiając Unicaji reszty złudzeń. Jednakże najskuteczniejszym zawodnikiem meczu okazał się być Mike Batiste. Amerykański skrzydłowy rzucił 22 punkty i miał 9 zbiórek. - Graliśmy dziś dobrze, ale jedynie przez trzydzieści minut. Unicaja zaś to zespół, który nigdy się nie poddaje. Dlatego mieliśmy nerwową końcówkę i doliczony czas gry. W niej zagrali już jednak bardzo dobrze, za co muszę pochwalić moich graczy. Gdyby tak grali cały czas, byłbym pewny naszego awansu do Final Four - wyznał na konferencji prasowej Żeljko Obradović, trener greckiej drużyny.

Panathinaikos Ateny - Unicaja Malaga 103:95 po dogrywce (21:16, 27:19, 18:24, 20:27, 17:9)
(Batiste 22 (9 zb.), Nicholas 15 (3x3), Peković 13 - Welsch 21 (3x3), Gabriel 17 (5x3), Gomis 16 (2x3, 5 zb.))

Żadnych szans nie dała Lottomatica Rzym Partizanowi Belgrad w meczu ostatniej kolejki fazy TOP 16. Włoski zespół rozstrzygnął pojedynek na swoją korzyść ze względu na świetny występ trójki strzelców. Andre Hutson, Ruben Douglas i Ibrahim Jaaber zdobyli do spółki 58 punktów. Tym samym podopieczni Nando Gentile sprawili swoim kibicom prezent na osłodę łez, kończąc przygodę z tym etapem rozgrywek na jednej wygranej i pięciu porażkach. Po ostatnim gwizdku Gentile nie rozpływał się więc w hojnych pochwałach, choć w przyszłość patrzy z optymizmem. - To było dla nas ważne zwycięstwo. Po serii przegranych, teraz ponownie możemy uwierzyć w nasz system gry, mając pewność, że zdaje egzamin. Dusko Vujosević, szkoleniowiec Partizana był równie lakoniczny. - Chcieliśmy to wygrać. Okazało się jednak, że rywal był bardziej agresywny i żądny dwóch punktów niż my. To dla nas ważna lekcja i nauczka na przyszłość. W serbskim zespole dobrze spisał się Stephane Lasme. Reprezentant Gabonu miał 17 punktów i 8 zbiórek.

Lottomatica Rzym - Partizan Belgrad 88:72 (26:23, 23:11, 18:18, 21:20)
(Hutson 23, Douglas 18 (3x3), Jaaber 17 (1x3, 5 zb.) - Lasme 17 (8 zb.), Velicković 14 (1x3), Tripković 12 (2x3))

Przez trzydzieści minut w Zagrzebiu trwała zacięta walka pomiędzy miejscową Ciboną a rosyjską CSKA Moskwą. Zawodnicy Velimira Perasovicia postawili trudne warunki i jeszcze przed czwartą kwartą wynik oscylował wokół remisu. Szczególnie we znaki defensywie CSKA dał się Amerykanin Alan Anderson, który zakończył spotkanie z dorobkiem 17 punktów i 8 zbiórek. Jego dobra gra nie wystarczyła jednak, by chorwacka ekipa mogła cieszyć się ze zwycięstwa po ostatnim gwizdku. W czwartej kwarcie podopieczni Ettore Messiny pozwolili rywalowi rzucić tylko 13 oczek, a sami zdobyli 21. - Byliśmy dziś lepsi. Weszliśmy lepiej w mecz, a kiedy w następnych jego etapach gospodarze zbliżali się do nas, nie dawaliśmy im możliwości odrobienia całej straty. Nie ważne, że to spotkanie było bez znaczenia. Zawsze gra się o dwa punkty - w ten sposób poczynania swoich graczy skomentował włoski trener "Armii Czerwonej". Jego przeciwnik na ławce Cibony, Perasović, miał podobne zdanie. - CSKA lepiej zaczęło niż my. Później staraliśmy się wrócić do gry, zmieniając nasze ustawienie, ale Rosjanie za każdym razem szybko dostosowywali się do danej taktyki.

Cibona Zagrzeb - CSKA Moskwa 63:73 (11:17, 24:24, 15:11, 13:21)
(Anderson 17 (1x3, 8 zb.), Kus 12 (2x3), Rozić 9 (1x3) - Lorbek 15 (5 zb.), Smodis 14 (2x3), Keyrou 12 (2x3), Langdon 12 (2x3))

Montepaschi Siena zakończyła rozgrywki fazy TOP 16 na drugim miejscu w tabeli grupy H. Koszykarze Simone Panigianiego zwyciężyli w stolicy Turcji Fenerbahce Ulker Stambuł 73:68, a ojcem zwycięstwa okazał się być Rimantas Kaukenas. Litwin, zazwyczaj będący w cieniu Terrela McIntyre’a i Ksystofa Lavrinovicia, tym razem pokazał próbkę swoich umiejętności, rzucając 27 punktów). Bardzo dobrze spisał się również zastępujący McIntyre’a Morris Finley. Amerykanin zdobył 9 oczek i miał 4 asysty. Tylko 5 punktów, ale także 5 przechwytów oraz 8 zbiórek zapisał na swoim koncie człowiek od czarnej roboty - Shaun Stonerook. Włoski trener Fenerbahce, Bogdan Tanjević nie mógł być zadowolony po czterdziestu minutach. - Bardzo chcieliśmy sprezentować naszym fanom wygraną w tym ostatnim meczu w TOP 16, ale niestety się nie udało. W końcówce spotkanie mogłem podjąć lepsze decyzje kadrowe. Część zawodników siedziała na ławce, lecz narzekała na różne urazy, więc nie chciałem ryzykować. Tak czy siak, jeśli jest ktoś kto chce nas obwiniać - biorę za to pełną odpowiedzialność. W jego zespole tylko Mirsad Turkcan zagrał na przyzwoitym poziomie - 19 oczek i 9 zbiórek.

Fenerbahce Ulker Stambuł - Montepaschi Siena 68:73 (14:23, 25:17, 24:17, 5:16
(Turkcan 19 (1x3, 9 zb.), Erden 12, Savas 12 (5 zb.), Smith 11 (4x3, 6 zb.) - Kaukenas 27 (3x3), Sato 12 (2x3), Finley 9 (1x3))

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×