Kapitan Znicza po raz kolejny zaprezentował znakomitą dyspozycję. W sobotnim spotkaniu z Biofarmem Basket Poznań Tokarski trafił łącznie aż 8 na 15 rzutów z gry. Choć już trzeci raz z rzędu zdobył co najmniej 20 punktów, jego zespół nie radzi sobie równie dobrze. Drużyna z Pruszkowa przegrała ostatnie dwa spotkania.
- Porażka bardzo boli. Chcieliśmy wygrać, mocno w to wierzyliśmy, ale niestety nam się nie udało - mówił po meczu Damian Tokarski.
Okoliczności porażki były niezwykle dramatyczne. Jeszcze pół minuty przed końcem utrzymywał się rezultat remisowy. Na 20 sekund przed końcem decydujące 2 punkty efektownym wsadem zdobył Mateusz Bręk.
- O naszej porażce nie zdecydował jedynie ostatni rzut. Na wynik spotkania przekładały się różne małe rzeczy. Takie jak rzuty wolne, rzuty zza obwodu - w tych elementach zagraliśmy bardzo słabo. Ale i tak biliśmy się do końca. Ciężko to znieść - twierdził rozżalony kapitan Znicza Basket Pruszków.
ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: To jest fantastyczna grupa
W sobotnim meczu Znicz prezentował nierówną dyspozycję. Po niezłym początku przyszła fatalna II kwarta. Z kolei po dobrym otwarciu drugiej połowy, zespół z Pruszkowa stracił 11 punktów z rzędu. Dopiero w końcówce gospodarze się odbudowali i walczyli o zwycięstwo. Którego byli blisko - na minutę i 40 sekund przed zakończeniem meczu koszykarze Znicza objęli nawet na chwilę prowadzenie.
- Cały czas gramy falami, to mnie trochę martwi, nie wiem, czemu się tak dzieję. Są chwile, gdzie widać tę energię, odskakujemy na parę punktów, po czym gra siada. Zawodnicy Biofarmu w kluczowych momentach trafiali ważne rzuty - zza obwodu, czy spod kosza. W końcówce Struski rzucił dwie trójki. To były niezwykle istotne punkty, myślę że zadecydowały o ostatecznym wyniku - mówił Tokarski.
Okazję do przełamania Znicz będzie miał w środę 16 listopada o 19:00. Podopieczni Marka Zapałowskiego rozpoczną wówczas wyjazdowe spotkanie z Astorią Bydgoszcz.