NBA: Marcin Gortat z kolejnym double-double! Polak utrzymuje dobrą formę

Getty Images / Ezra Shaw
Getty Images / Ezra Shaw

Marcin Gortat po raz kolejny w tym sezonie zanotował double-double, ale jego Washington Wizards doznali już dziewiątej porażki. Zespół Scotta Brooksa na własnym parkiecie przegrał z Miami Heat.

Czy stołecznej drużynie potrzebny jest mocny wstrząs? "Czarodzieje" wciąż zawodzą i nie potrafią nawet wykorzystać atutu własnego parkietu. Niedawno przecież ulegli u siebie 76ers, a teraz nie zdołali pokonać Miami Heat. Obie drużyny nie spisują się najlepiej w trwającym sezonie, lecz nie przeszkodziło im to sięgnąć po wygraną w Waszyngtonie.

Drużyna Scotta Brooksa jest w coraz trudniejszym położeniu i coraz więcej wskazuje na to, że wkrótce zespół będzie mógł się pożegnać z myślą o grze w fazie play-off. Wizards zagrali nierówno w konfrontacji z "Żarem". Jeszcze w pierwszej połowie spisywali się naprawdę nieźle, ale potem kontrolę przejęli przyjezdni. To oni dyktowali warunki i w pewnym momencie mieli nawet 17 punktów przewagi.

Gospodarze wzięli się jednak w garść i ruszyli w pościg za ekipą z Miami, lecz ten skończył się niepowodzeniem. "Czarodzieje" ponownie przegrali, mimo że w ich szeregach świetnie zagrali John Wall i Bradley Beal. Obaj rzucili po 23 punkty, ale zarazem zawłaszczyli nieco piłkę, bo oddali w całym meczu aż 49 rzutów z gry. Dość powiedzieć, że cała drużyna miała ich 88.

Marcin Gortat utrzymuje wysoką dyspozycję. Polak ponownie był czołową postacią Wizards. Grał przez 37 minut i w tym czasie zapisał na swoje konto 10 punktów (4/6 z gry), 16 zbiórek, 5 bloków oraz 4 asysty. To kolejne, siódme w sezonie double-double w wykonaniu naszego zawodnika.

Stołecznej ekipie po raz kolejny zabrakło lepszego zbilansowania, wsparcia ze strony zmienników oraz szczelniejszej obrony. Heat szybko powiększali swój dorobek, a najlepiej w ich zespole spisał się Goran Dragić, autor 22 punktów, 6 asyst i 3 zbiórek. Znakomite liczby wykręcił też Hassan Whiteside, który miał 18 punktów i 18 zbiórek.

Nie zwalniają tempa byli mistrzowie NBA. Golden State Warriors legitymują się w tym momencie najlepszą serią zwycięstw. Podopieczni Steve'a Kerra mają ich na koncie już siedem, ale ostatnie nie przyszło im wcale łatwo. Koziołki postawiły trudne warunki i zmusiły rywala do wysiłku.

Znakomicie u gospodarzy prezentowali się Giannis Antetokounmpo i Jabari Parker. Wymieniony duet był zdecydowanie najskuteczniejszy w ekipie z Milwaukee, zdobywając odpowiednio 30 i 28 punktów. To było jednak za mało, gdyż u Wojowników znakomicie wypadli Kevin Durant (aż 33 punkty, 6 zbiórek i 5 asyst) i Klay Thompson (29 punktów), a lepiej niż ostatnio rzucał Stephen Curry. Jego skuteczność nadal pozostawia nieco do życzenia, ale gwiazda byłych mistrzów uzbierała 20 punktów.

Sporo emocji było w Nowym Orleanie. Tamtejsze Pelikany potrzebowały dogrywki, żeby pokonać Charlotte Hornets. Wyczyn gospodarzy robi tym większe wrażenie, że w czwartej kwarcie udało im się odrobić aż 11 punktów straty. Do zwycięstwa poprowadził ich Anthony Davis, który zdobył 38 punktów oraz zebrał 16 piłek. Poza tym spore było wsparcie zmienników - Jrue Holidaya i Langstona Gallowaya.

Nadal na czele Konferencji Zachodniej (z bilansem 11-2) znajdują się koszykarze Los Angeles Clippers. Tym razem drużyna z Miasta Aniołów wygrała we własnym obiekcie, po fantastycznym finiszu, z Chicago Bulls. Liderem gospodarzy był Blake Griffin, autor 26 punktów, 13 zbiórek i 5 asyst.

Houston Rockets - Utah Jazz 111:102 (28:22, 27:22, 26:26, 30:32)
(Harden 31, Gordon 20, Capela 20, Nene 16 - Hood 25, Lyles 21, Gobert 12, Exum 10)92:94 (23:30, 24:20, 26:21, 19:23)

Detroit Pistons - Boston Celtics 92:94 (23:30, 24:20, 26:21, 19:23)
(Morris 24, Drummond 20, Harris 19, Smith 12 - Thomas 24, Horford 18, Bradley 13)

New Orleans Pelicans - Charlotte Hornets 121:116 (21:23, 26:23, 27:39, 34:23, d. 13:8)
(Davis 38, Gallowa 23, Holiday 22, Frazier 17 - Walker 25, Belinelli 22, Kaminsky 15, Williams 13, Kidd-Gilchrist 10)

Orlando Magic - Dallas Mavericks 95:87 (17:16, 27:29, 22:24, 29:18)
(Augustin 18, Ibaka 15, Biyombo 13, Vucević 12, Fournier 11 - Gibson 26, Curry 13, Matthews 13, Barnes 11)

Washington Wizards - Miami Heat 111:114 (35:33, 24:27, 23:31, 29:23)
(Wall 34, Beal 34, Gortat 10 - Dragić 22, Waiters 18, Whiteside 18, Johnson 17, Richardson 15, Williams 12)

Philadelphia 76ers - Phoenix Suns 120:105 (32:19, 26:29, 34:27, 28:30)
(Embiid 26, Stauskas 21, Henderson 11, Ilyasova 11, Sarić 10 - Bledsoe 27, Knight 12, Williams 12, Booker 10)

Memphis Grizzlies - Minnesota Timberwolves 93:71 (18:16, 25:23, 22:13, 28:19)
(Green 19, Randolph 18, Harrison 13, Conley 13, Ennis 11 - LaVine 22, Towns 17)

Milwaukee Bucks - Golden State Warriors 121:124 (37:28, 29:41, 26:34, 29:21)
(Anteotokounmpo 30, Parker 28, Dellavedova 10 - Durant 33, Thompson 29, Curry 20, Green 10, Iguodala 10)

Los Angeles Clippers - Chicago Bulls 102:95 (23:33, 24:19, 25:25, 30:18)
(Griffin 26, Paul 19, Speights 16, Redick 10 - Wade 28, Butler 22, Gibson 11, Lopez 10)

ZOBACZ WIDEO Przerwana kariera Cezarego Wilka. "Złość miesza się ze smutkiem"

Komentarze (1)
avatar
Mariusz Dziarkowski
21.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ludzie! 10 pkt to dobrze?!? Od takiego gracz wymagam około 20 pkt/mecz. Doświadczony, z dobrymi warunkami, sprawny. Problem leży w mentalności Marcina. Za dużo filozofuje, zamiast odpalić silni Czytaj całość