Zespół Stelmetu BC Zielona Góra w spotkaniu ze Spirou Charleroi musiał sobie radzić bez Thomasa Kelatiego, który w ostatnich dniach walczył z grypą żołądkową.
Węższa rotacja dała się we znaki mistrzom Polski, którzy nie dali rady zatrzymać ofensywnej nawałnicy belgijskiej drużyny. Spirou trafiło 16 trójek (rekord Ligi Mistrzów) i zasłużenie wygrało 85:69.
Kelati czuje się już znacznie lepiej. Były reprezentant Polski wrócił do treningów i jego występ w spotkaniu z AZS-em Koszalin jest niezagrożony.
Kelati w rozgrywkach PLK notuje przeciętnie 5,3 punktu na mecz. W ostatnim spotkaniu z Energą Czarnymi Słupsk gracz na parkiecie spędził 18 minut. W tym czasie zdobył cztery punkty.
ZOBACZ WIDEO Czesław Lang: Dzięki Tour de Pologne promujemy Polskę (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Zawodnik podkreśla, że jest gotowy pełnić większą rolę w zespole mistrza Polski.
- Fizycznie czuję się bardzo dobrze. To jest ten poziom, który chciałem osiągnąć. Teraz jestem już w stanie dać drużynie to, czego ode mnie oczekiwano od samego początku. Nie chcę jednak żeby zabrzmiało to tak, że nagle chcę grać zdecydowanie więcej minut. Nie w tym rzecz. Ja tutaj jestem po to, żeby realizować założenia trenera Gronka. Jeśli otrzymam pięć minut, to będę starał się robić wszystko, by w tym czasie wypaść jak najlepiej. Chcę pomagać zespołowi. To jest dla mnie najważniejsze. Jestem już w takim wieku, że statystyki indywidualne nie mają znaczenia - mówi Kelati.
Byłego reprezentanta Polski niepokoją nieco wyniki Stelmetu BC na początku tego sezonu. W PLK mistrzowie Polski z bilansem 5:3 zajmują szóste miejsce w tabeli.
- To jest trochę frustrujące. Wierzę, że z tego wyjdziemy, bo nasz potencjał jest bardzo duży. Trzeba to pokazać na parkiecie - przyznaje zawodnik.
Na parkiecie tego nie widać, chyba ,że trenują podawanie piłki do drabinek, band reklamowych czy krzesełek!