Pierwsza połowa nie wskazywała jeszcze na tak wielką dominację Polskiego Cukru Toruń. Mimo słabego początku, beniaminek PLK podniósł się z kolan i w drugiej kwarcie wyszedł nawet na minimalne prowadzenie.
- Drużyna z Torunia zagrała świetny mecz. Mimo dosyć słabego początku, byliśmy w grze przez dwie kwarty. Polski Cukier miał świetny dzień strzelecki, wykorzystał wszystkie nadążające się okazje. W drugiej kwarcie przez chwilę nawet prowadziliśmy, jednak nadal nie potrafiliśmy opanować zbiórek. Zespół z Torunia ukarał nas kilka razy, ponawiając swoje akcje - tłumaczy trener Michał Baran.
Obraz gry diametralnie zmienił się w trzeciej kwarcie, w której podopieczni Jacka Winnickiego włączyli piąty bieg. Koszykarze beniaminka z kolei bardzo szybko spuścili głowy.
- Zaczęliśmy trzecią kwartę fatalnie. Wynik zaczął oscylować wokół +15 dla gości i bardzo szybko zaczęliśmy się załamywać i zwieszać głowy. Trochę mnie to martwi. Mimo szerokiej rotacji zawodników, cały czas nie potrafiliśmy złapać optymalnego ustawienia. Nawet najłatwiejsze punkty spod kosza lub po penetracji nie wpadały do celu - dodaje szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: To jest fantastyczna grupa
Mimo wysokiej porażki, w zespole z Krosna nie ma powodu do niepokoju. Beniaminek rywalizował wszak z drużyną, która w tym sezonie nie zaznała jeszcze goryczy porażki. Twarde Pierniki wielką formę pokazały również w sobotę na Podkarpaciu.
- Wiadomo z kim graliśmy. Jest to zespół kompletny, z bardzo dobrym trenerem. Od początku meczu neutralizowali nasze najmocniejsze strony. Bardzo inteligentnie wyłączali z gry naszych podstawowych zawodników. Inicjatywę powinni przejąć gracze drugiego planu, jednak tego zabrakło - kończy Michał Baran.
Zawodnicy z Krosna byli w sobotę słabsi praktycznie w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Zawodziła największa broń beniaminka - rzuty z dystansu, których gospodarze trafili jedynie 3/21 (14,3 procent).