Sensacje w NBA, Doc Rivers rozwścieczony

PAP/EPA / JOHN G. MABANGLO
PAP/EPA / JOHN G. MABANGLO

Mało kto przewidziałby takie wyniki - jednego dnia przegrali Cleveland Cavaliers, San Antonio Spurs, a także Los Angeles Clippers!

Kto by się spodziewał. Brooklyn Nets przełamali pasmo siedmiu porażek, pokonując Los Angeles Clippers. Ich bohaterem został Sean Kilpatrick, 26-letni obrońca, który 31 ze swoich 38 punktów zdobył w czwartej kwarcie i dwóch dogrywkach. Ten sam koszykarz miał także 14 zbiórek oraz trafił kluczowy rzut z faulem DeAndre Jordana. Ustalił wówczas wynik meczu na 127:122.

Goście dwukrotnie wracali do świata żywych, odrabiając straty. W regulaminowym czasie niebywałym spokojem i precyzją popisał się Chris Paul, a w pierwszej dogrywce Clippers przy życiu utrzymał Jamal Crawford. Obu wyrównywało stan spotkania celnymi próbami zza linii 7 metrów i 24 centymetrów. Ostatecznie Nets potrzebowali 58 minut, aby dopiąć swego. Doc Rivers został wyrzucony z boiska w końcówce pierwszej dogrywki, a LAC przegrali trzecie spotkanie z rzędu.

Rivers wyraził swoje niezadowolenie za odgwizdanie przez sędziów faulu, którego jego zdaniem, nie było. Mówił coś w kierunku Lauren Holtkampa, a ten nie zareagował. Czarę goryczy przelała decyzja Kena Mauera, który ukarał trenera drugim faulem technicznym. On, co najdziwniejsze, bezpośrednio nie uczestniczył w całym zajściu.

Szkoleniowiec Clippers nie ukrywał później swoich pretensji. - To nie jest prawdziwy powód. Nie sądzę, żeby sędzia, który nie ma nic wspólnego z całą sytuacją, powinien dawać komuś faul techniczny. On nawet nie wie, co mówiłem. Nie mam pojęcia o co mu chodzi - komentował Rivers. Mauer bronił swoją decyzję faktem, iż trener Doc w trakcie meczu wyszedł do połowy parkietu, za co powinien zostać ukarany.

ZOBACZ WIDEO "Parę łez poleciało". Milik szczerze o kontuzji

Warto odnotować, iż goście w całym meczu roztrwonili 18-punktową przewagę. CP3 zapisał przy swoim nazwisku 26 oczek, 10 zbiórek oraz 13 asyst. To jego 13. triple-double w karierze. Na nic zdało się również monstrualne double-double DeAndre Jordana, który miał 21 punktów oraz zebrał 23 piłki. Kluczowa postać Clippers, Blake Griffin dostał dzień odpoczynku.

Ulubieniec kibiców, Grek Giannis Antetokounmpo był świetny, a Milwaukee Bucks zszokowali cały świat, zatrzymując we własnej hali obrońców tytułu. Kiedy Cleveland Cavaliers zawitali do stanu Wisconsin, mieli na swoim koncie siedem zwycięstw w ośmiu ostatnich meczach. Gospodarze zaprzeczyli wszelkim prawo, zdominowali rywali w trzeciej kwarcie (34:20) i to wystarczyło, aby odnieść triumf.

- Oni są mistrzami, ale to wspaniałe zwycięstwo - mówił Antetokounmpo, który rzucił rywalom 34 punkty oraz miał 12 zbiórek. - On ciężko pracuje, dzięki czemu staje się coraz lepszy. Może grać przeciwko najlepszym koszykarzom na świecie - chwalił swojego podopiecznego trener Bucks, Jason Kidd.

Gospodarze zdobyli aż 68 punktów z pomalowanej strefy oraz mieli 27 drużynowych asyst. Cavaliers nie uratowało 14 celnych rzutów zza łuku. LeBron James zdobył 22 oczka, a obrońcy tytułu opuszczali parkiet na tarczy dopiero po raz trzeci w sezonie.

We wtorek polegli także San Antonio Spurs, którzy wrócili do swojej hali po serii trzech meczów wyjazdowych. Orlando Magic wygrali zdecydowanie 95:83, a postacią nie do upilnowania był dla Ostróg chociażby Serge Ibaka, autor 18 punktów. Dla ekipy Gregga Popovicha to czwarta przegrana.

Drugi raz w historii NBA drużyny z gorszym bilansem wygrały wszystkie mecze, kiedy w ciągu dnia odbyło się ich minimum sześć, a każdy zespół rozegrał przynajmniej 15 spotkań.

Wyniki:

Charlotte Hornets - Detroit Pistons 89:112 (25:33, 29:24, 20:27, 15:28)
(Walker 23, Belinelli 11, Kidd-Gilchrist 10 - Harris 24, Caldwell-Pope 18, Morris 18, Smith 13)

Brooklyn Nets - Los Angeles Clippers 127:122 po dogrywce (24:28, 29:37, 20:21, 34:21, d. 20:15)
(Kilpatrick 38, Lopez 27, Booker 15, Harris 15 - Paul 26, Jordan 21, Redick 18)

Milwaukee Bucks - Cleveland Cavaliers 118:101 (30:32, 28:22, 34:20, 26:27)
(Antetokounmpo 34, Parker 18, Beasley 17 - James 22, Irving 20, Love 17)

New Orleans Pelicans - Los Angeles Lakers 105:88 (33:22, 32:19, 24:22, 16:25)
(Davis 41, Holiday 22, Asik 10 - Williams 16, Randle 12, Mozgov 10)

San Antonio Spurs - Orlando Magic 83:95 (20:16, 23:29, 21:30, 19:20)
(Leonard 21, Aldridge 16, Ginobili 13 - Ibaka 18, Fournier 13, Vucevic 12)

Utah Jazz - Houston Rockets 120:101 (38:29, 24:21, 23:23, 35:28)
(Hayward 31, Hood 19, Gobert 16 - Harden 26, Gordon 24, Anderson 11)

Komentarze (1)
avatar
SY91
30.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
sedziowanie w NBA jest na tragicznym poziomie...podwojna ktora zrobil Bogdanovic a nie zostala odgwizdana to kwintesencja tego wszystkiego..non stop bledy i nikt im nic nie zrobi...dno. i jak t Czytaj całość