Podopieczni trenera Przemysława Szurka mają po spotkaniu z AGH Kraków wielki niedosyt. Ekipę z Wielkopolski dzieliły dosłownie sekundy, aby zdobyć upragnione dwa punkty. Nie udało się.
- Każda porażka na pewno boli, a szczególnie przegrana w dogrywce przy naszym prowadzeniu na 5 sekund do końca 4 kwarty. Jest to dla nas dość bolesna lekcja, ale wyciągniemy z niej wnioski, żeby taka sytuacja się już nie powtórzyła - tłumaczy Mateusz Bręk.
Czego zabrakło drużynie z Poznania, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę? - Wydaje mi się, że zabrakło wszystkiego po trochu. Koncentracji i spokoju w ataku, zbiórki w obronie, i na pewno skuteczności rzutów osobistych przez cały mecz - analizuje podkoszowy z Poznania.
Czy pechowa porażka może wpłynąć negatywnie na Biofarm Basket? Mateusz Bręk twierdzi, że nie ma takiej możliwości.
ZOBACZ WIDEO Paweł Żuk: Wojciech Fortuna to Perła naszego ośrodka
- Na pewno nie. Każdy z nas wie o co gramy i jeden przegrany mecz nas nie złamie. Będziemy teraz jeszcze bardziej zmotywowani na kolejne spotkanie, by udowodnić, że mimo takiej porażki potrafimy wyjść na boisko i znów dać z siebie wszystko - mówi.
Terminarz nie rozpieszcza zespołu Przemysława Szurka. W sobotę drużyna z Poznania ponownie rywalizować będzie na wyjeździe. Tym razem rywalem Biofarmu będzie Jamalex Polonia Leszno.
- Zespół z Leszna bardzo dobrze rozpoczął rozgrywki I ligi, grają naprawdę dobry basket, więc na pewno będzie ciężko. Będą to derby, a to dodatkowe emocje, zarówno dla kibiców jak i zawodników. Myślę, że będzie to bardzo zacięty mecz do ostatniego gwizdka, ponieważ obie drużyny są zbudowane z młodych zawodników i cechują się walecznością - kończy Bręk.