Łukasz Koszarek: polski "money time player"

WP SportoweFakty / Łukasz Koszarek
WP SportoweFakty / Łukasz Koszarek

Na takich zawodników w USA mówią: "money time player". Łukasz Koszarek ma to coś. Jemu ręce w końcówce nie drżą. Bierze piłkę i trafia. W środę zapewnił swojej drużynie kolejne zwycięstwo. Mistrzowie Polski pokonali Banco di Sardegna Sassari 81:78.

Na przestrzeni kilku dni Łukasz Koszarek swoimi rzutami w samej końcówce dwukrotnie zapewnił zwycięstwo Stelmetowi BC Zielona Góra. Zacznijmy od spotkania z Asseco Gdynia, które odbyło w ostatni czwartek.

Jeszcze na początku czwartej kwarty mistrzowie Polski sensacyjnie przegrywali 56:70, ale zdołali wykaraskać się z problemów. W głównej mierze dzięki swojemu kapitanowi, który rozegrał doskonałe dziesięć minut.

Koszarek zdobył 14 z 26 punktów całej drużyny. To on wykonał najważniejszy rzut w tym meczu. Na 17 sekund przed końcem spotkania po rozegraniu z autu reprezentant Polski celnie przymierzył z dystansu, wyprowadzając swoją ekipę na jednopunktowe prowadzenie, którego nie oddali już do samego końca.

- W Zielonej Górze przegraliśmy mecz na własne życzenie. Mieliśmy zwycięstwo na wyciągnięcie dłoni. Sprawy w swoje ręce w końcówce wziął Łukasz Koszarek, który udowodnił, że jest klasowym zawodnikiem - wspomina Krzysztof Szubarga, rozgrywający Asseco Gdynia, który znów rywalizował z Koszarkiem. Kiedyś toczyli zażarte boje.

ZOBACZ WIDEO Sergio Ramos uratował Real na Camp Nou! Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Decydująca akcja Łukasza Koszarka (od 1:15):

Gracz Stelmetu BC swoją klasę pokazał także w spotkaniu Basketball Champions League z Banco di Sardegna Sassari (81:78). Znów wziął na siebie odpowiedzialność w decydujących momentach. Zdobył siedem punktów w ostatniej kwarcie. To on wykonał najważniejszą akcję. Wjechał pod kosz i sprytnym rzutem dał zwycięstwo Stelmetowi BC, który jest na najlepszej drodze do awansu do kolejnej fazy.

Spokój Koszarka w końcowych minutach może imponować. Na takich zawodników w USA mówią: "money time player". To oni zarabiają najwięcej. Kapitan zielonogórskiej ma to coś. Jemu ręce w końcówce nie drżą. Bierze piłkę i trafia.

Źródło artykułu: