Mistrzynie lepsze w klasyku, relacja z meczu Wisła Can Pack - Lotos PKO BP

Prestiżowy mecz ostatniej kolejki rundy zasadniczej Ford Germaz Ekstraklasy pomiędzy Wisłą Can Pack Kraków a Lotosem PKO BP Gdynia zakończył się sukcesem tych pierwszych. Krakowianki wykorzystały atut własnego parkietu i po dramatycznym meczu okazały się lepsze o 2 oczka od swoich rywalek. Do kolejnej konfrontacji krakowsko-gdyńskiej może dojść już niebawem, czyli w półfinale tegorocznych rozgrywek Ford Germaz Ekstraklasy.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

W hali Wisły w Krakowie tradycyjnie przy okazji potyczek z Lotosem PKO BP Gdynia zasiadł komplet publiczności. Wszyscy Ci, którzy zdecydowali się wybrać i zobaczyć ten mecz na żywo przy ulicy Reymonta w Krakowie nie żałowali. Spotkanie od samego początku stało pod znakiem ogromnej walki i zaangażowania, a wszystko skończyło się po myśli miejscowych zawodniczek i kibiców.

Mecz lepiej rozpoczęły podopieczne Jacka Winnickiego. To one szybko wysforowały sięna siedmiopunktowe prowadzenie i taki stan rzeczy utrzymywał się praktycznie przez całe pierwsze 20 minut. Dopiero w końcówce pierwszej połowy meczu Mistrzynie Polski zmniejszyły straty, a celny rzut Jeleny Skerović na koniec pierwszej połowy ustalił wynik na 34:31 dla ekipy z Trójmiasta.

Po zmianie stron gra wyrównała się, a wynik wahał się to na korzyść krakowianek, to na korzyść gdynianek. Wśród zawodniczek Lotosu PKO BP w trzeciej kwarcie brylowała zwłaszcza Monique Currie i to dzięki niej gdynianki pozostawały w grze. Po trzydziestu minutach było 47:46 dla gospodyń, a to zwiastowało niesamowite emocje w ostatniej odsłonie meczu.

Ostatnie dziesięć minut rozgrzały kibiców do czerwoności. Atut własnej hali i oszałamiający doping kibiców dodał w końcówce skrzydeł krakowiankom, które zdołały odskoczyć na 3 punkty. Największy wkład w to miała Dominique Canty, która w ataku była nie do zatrzymania dla rywalek. Canty jednak miała problemy na linii rzutów wolnych. W końcówce podopieczne Wojciecha Downar-Zapolskiego prowadziły 62:60, a piłka i ostatnia akcja należały do rywalek. Najpierw zza linii 6,25 spudłowała Magdalena Leciejewska, a po chwili z pola trzech sekund spudłowała Tamika Catchings. Po tym rzucie, ku euforii fanów, z wygranej mogły cieszyć się gospodynie, które już po raz trzeci w tym sezonie pokonały gdynianki.

- Gratuluje Wiśle zwycięstwa, to był dobry mecz dla publiczności. Rozstawienie w play-off rozstrzygnęło się w innym miejscu - skomentował spotkanie trener wicemistrzyń Polski Jacek Winnicki.

- To ważne zwycięstwo ze względów psychologicznych. Los skazuje nas na siebie już po pierwszej rundzie. Jestem zaskoczony, ale taki jest sport - ocenił Wojciech Downar-Zapolski.

Spotkanie w Krakowie nie miało znaczenia dla losów układu pierwszej czwórki ligowej tabeli Ford Germaz Ekstraklasy. Karty bowiem w tej grupie dzieliły drużyny KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski i CCC Polkowice. Oba te zespoły spotkały się w Gorzowie, gdzie triumfowały zawodniczki CCC. Tym samym jasne było, że w sezonie 2008/2009 nie dojdzie już do powtórki z rozrywki, czyli finału z udziałem Wisły Can Pack Kraków i Lotosu PKO BP Gdynia.

- Nie ma co w tej sprawie komentować, trzeba było o tym myśleć wcześniej - powiedział Winnicki. Zespoły z Krakowa i Gdyni rozstrzygały sprawę Mistrzostwa Polski pomiędzy sobą regularnie od 2004 roku. Tym razem jedną z tych drużyn w finale zastąpią akademiczki z Gorzowa Wielkopolskiego lub „Pomarańczowe” z Polkowic.

Wisła Can Pack Kraków - Lotos PKO BP Gdynia 62:60 (14:17, 17:17, 16:12, 15:14)

Wisła Can Pack: Dominique Canty 17, Slobodanka Maksimovic 13, Jelena Skerovic 10, Ewelina Kobryn 8, MartaFernandez 7, Candice Dupree 6, Dorota Gburczyk 1, Aneta Kotnis 0, Agnieszka Pałka 0

Lotos PKO BP: Monique Currie 11, Alana Beard 10, Tamika Catchings 10, Marta Jujka 9, Ivana Matovic 8, Magdalena Leciejewska 5, Paulina Pawlak 5, Jekaterina Snytsyna 2, Natalia Marchanka 0, Claudia Sosnowska 0, Olivia Tomiałowicz 0

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×