We wtorek Cleveland Cavaliers pokonali Memphis Grizzlies 103:86, a LeBron James zdobył 23 punkty, 8 asyst i 6 zbiórek, czym przyczynił się do przerwania passy zwycięstw zespołu prowadzonego przez Davida Fizdale'a.
Co warto przypomnieć, James i Fizdale współpracowali niegdyś w jednym zespole, a było to za czasów, kiedy LeBron reprezentował Miami Heat. Aktualny szkoleniowiec Grizzlies był wówczas asystentem w sztabie Erika Spoelstry. Obaj znają się bardzo dobrze, więc ich temat nie mógł umknąć mimochodem w związku z wtorkowym spotkaniem.
- Nie byłbym trenerem, którym teraz jestem, gdybym nie przebywał wcześniej z LeBronem. Sporą część mojego sukcesu zawdzięczam właśnie jemu i grupie, którą stworzyliśmy w Miami - przyznał 42-latek.
Fizdale, dla którego bieżący sezon jest debiutanckim w roli pierwszego trenera, zapytany został również o to, czy wyobraża sobie LeBrona Jamesa w roli szkoleniowca.
ZOBACZ WIDEO Bedorf chce rewanżu po bolesnej porażce na KSW 37
- Nie. Prędzej zabiłby kogoś. Perfekcja to jego standard. Musi ją mieć. Widzę go bardziej w roli właściciela zespołu. Gdyby został trenerem, pewnie skończyłoby się źle, gdyby któryś z graczy nie sprostał jego oczekiwaniom - odpowiedział.
Co ciekawe, trzykrotny mistrz NBA przytaknął słowom Fizdale'a. - Ma trochę racji. Nie jestem zbyt cierpliwy, a to cecha, którą musisz mieć, jeśli chcesz być trenerem.