Trzecie z rzędu zwycięstwo na własnym parkiecie odniosła w środę drużyna Czarodziei. Wszystko małymi krokami w stolicy sprowadza się na właściwe tory. Washington Wizards, dzięki pokonaniu Charlotte Hornets, awansowali na 11. lokatę w Konferencji Wschodniej. Ich obecny bilans, to 10-14. Do triumfu nad Szerszeniami bardzo mocno przyczynił się Marcin Gortat.
Polak w 36 minut spędzone na parkiecie zdobył 16 punktów, trafiając 8 na 11 oddanych rzutów. Miał też 12 zbiórek, w tym pięć ofensywnych oraz dwie asysty i dwa przechwyty. Dobrze zastawiał, chronił tablicy Wizards. Co ważne, dobił także kilka niecelnych prób swoich kolegów.
Paradoksalnie kluczowa w kontekście całego meczu okazała się seria zdobyta przez Charlotte Hornets, którzy od remisu 56:56, doprowadzili do wyniku 66:56. To podrażniło stołecznych, wręcz rozwścieczyło. Trener Scott Brooks poprosił o przerwę, a na parkiet wróciła zupełnie inna drużyna. Gospodarze zaliczyli następnie serial 23-5, a trzecia kwarta padła ich łupem w stosunku 38:23.
Fantastycznie spisywali się też John Wall oraz Bradley Beal. Ten pierwszy w całym meczu zapisał przy swoim nazwisku 25 "oczek", sześć zbiórek, 10 asyst oraz siedem przechwytów. Zdobył też te najważniejsze punkty dla Czarodziei, popisując się efektownym i efektywnym wjazdem pod kosz. Rozgrywający był tego dnia wyjątkowo zmobilizowany, wręcz zaprogramowany na odniesienie zwycięstwa. Beal w drugiej połowie trafiał jak natchniony, gromadząc w sumie 20 punktów.
Charlotte Hornets trafili aż 14 rzutów zza łuku, Washington Wizards tylko pięć, a mimo wszystko to stołeczni odnieśli sukces. Goście chybili dwie kluczowe próby z tej odległości w ostatnich sekundach meczu, które mogły doprowadzić do dogrywki. Nicolas Batum w swoje 28. urodziny zdobył 20 punktów, lecz okazało się to zbyt mało. Wizards triumfowali ostatecznie 109:106.
Orlando Magic w poprzednim swoim spotkaniu sprawili niespodziankę, pokonując dobitnie Atlantę Hawks. Chociaż tym razem zmęczenie dało się we znaki, bo był to dla nich mecz dzień po dniu, postawili faworyzowanym LA Clippers bardzo twarde warunki. Przyjezdni z Hollywood wygrali 113:108, lecz do samego końca o końcowy wynik musieli zadbać liderzy drużyny: Chris Paul, Blake Griffin czy DeAndre Jordan.
Drużynie Doca Riversa we znaki wdał się szczególnie Aaron Gordon. Gwiazda Magików zaaplikowała rywalom 33 punkty, ponadto trafiła solidne 13 na 21 oddanych rzutów z gry. Dla Clippers świetnie zagrał Austin Rivers, który umieścił w koszu 7 na 10 oddanych rzutów zza linii 7 metrów i 24 centymetrów.
Trener Tyronn Lue dał odpocząć swoim liderom. LeBron James, Kevin Love i Kyrie Irving zostali w Cleveland, a winno-złoci bez nich nie poradzili sobie na trudnym terenie w Memphis. Dla Kawalerzystów to dopiero szósta porażka w tym sezonie.
Kompletna demolka w Teksasie. Tam Houston Rockets nie pozostawili złudzeń Sacramento Kings, grającym bez DeMarcusa Cousinsa. Podopieczni Mike'a D'Antoniego pokonali ich 132:98, a następne triple-double w karierze uzbierał James Harden. Brodacz w 30 minut miał 15 punktów, 11 zbiórek, 14 asyst. Rakiety zanotowały ósme zwycięstwo z rzędu!
Wyniki:
Washington Wizards - Charlotte Hornets 109:106 (26:30, 23:24, 38:23, 22:29)
(Wall 25, Beal 20, Gortat 16 - Batum 20, Zeller 18, Belinelli 16)
Philadelphia 76ers - Toronto Raptors 114:123 (25:22, 29:38, 20:32, 40:31)
(Covington 26, Okafor 17, Henderson 16, Rodriquez 16 - DeRozan 31, Lowry 20, Valanciunas 17)
Orlando Magic - Los Angeles Clippers 108:113 (25:30, 26:30, 26:37, 21:26)
(Gordon 33, Fournier 24, Green 19 - Rivers 25, Griffin 23, Jordan 22)
Miami Heat - Indiana Pacers 95:89 (20:21, 33:31, 25:27, 17:10)
(Whiteside 26, Tyler Johnson 15, James Johnson 14 - George 22, Miles 15, Turner 11)
Brooklyn Nets - Los Angeles Lakers 107:97 (27:30, 25:13, 23:33, 32:21)
(Bogdanovic 23, Kilpatrick 22, Lopez 20 - Williams 16, Young 14, Clarkson 12, Mozgov 12)
Memphis Grizzlies - Cleveland Cavaliers 93:85 (28:16, 19:20, 27:17, 19:32)
(Daniels 20, Gasol 17, Allen 16 - Jones 15, Felder 14, Dunleavy 11)
Houston Rockets - Sacramento Kings 132:98 (36:25, 28:18, 38:24, 30:31)
(Anderson 22, Dekker 19, Ariza 17 - Temple 20, Tolliver 12, Cauley-Stein 11)
Dallas Mavericks - Detroit Pistons 85:95 (20:17, 23:26, 21:17, 21:35)
(Barnes 19, Williams 16 - Jackson 20, Leuer 19, Morris 12)
Utah Jazz - Oklahoma City Thunder 109:89 (26:21, 29:20, 25:27, 29:21)
(Hood 25, Hayward 17, Mack 15 - Westbrook 28, Kanter 19, Adams 10)
San Antonio Spurs - Boston Celtics 108:101 (32:23, 24:24, 21:26, 31:28)
(Leonard 26, Gasol 17, Parker 16 - Bradley 25, Crowder 15, Horford 13)
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: to, co przeżyłam, było dla mnie dramatem