Przed meczem z PGE Turowem Zgorzelec wszystko wskazywało na to, że Pedja Stamenković pożegna się z Treflem Sopot. Tego nie ukrywali działacze klubu, którzy prowadzili rozmowy z Robertem Skibniewskim.
Ostatecznie stronom nie udało się dojść do porozumienia. Na przeszkodzie stanęły kwestie finansowe, o czym wspomniał Zoran Martić na konferencji prasowej po spotkaniu z Energą Czarnymi Słupsk.
Stamenković w pierwszych dziesięciu występach był kompletnie bezproduktywny. Nic specjalnego nie wnosił do gry Trefla Sopot. Nie dziwiły głosy kibiców i ekspertów, którzy dziwili się po co zespołowi taki zawodnik.
Tymczasem serbski rozgrywający zagrał na nosie krytykom w wygranym starciu z PGE Turowem Zgorzelec (75:73). Gracz dość niespodziewanie pojawił się w pierwszej piątce obok Anthony'ego Irelanda, który ustawiony był jako rzucający obrońca. Serb mecz otworzył dwoma trójkami, mimo że w poprzednich spotkaniach trafił zaledwie jeden taki rzut na 19 prób!
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: z Ewą Piątkowską już nigdy się nie pogodzimy
Dobrą grę Stamenkovicia dostrzegł Martić, który długo trzymał go na parkiecie. Serb w ciągu rekordowych w tym sezonie 30 minut zdobył osiem punktów, trzy asysty i dwa przechwyty. W nagrodę słoweński szkoleniowiec zabrał go na konferencję prasową, na której podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat meczu.
- Nie mieliśmy łatwej sytuacji. Zmagamy się z kontuzjami, Jakub Karolak grał z gorączką, ale mimo wszystko te problemy nas scementowały. Zagraliśmy dobre zawody, było widać zaangażowanie. Za kilka dni mamy kolejne spotkanie i musimy zagrać w ten sam sposób - zauważył 28-letni zawodnik.
Pedji Stamenkoviciowi po poniedziałkowym spotkaniu z Polfarmeksem Kutno kończy się kontrakt z sopockim klubem. Co dalej z serbskim rozgrywającym? Czy dobrym meczem z PGE Turowem Zgorzelec przekonał władze klubu, które praktycznie postawiły na nim krzyżyk. Odpowiedź poznamy w najbliższych dniach.