36, 38, 39, 43 - to liczba minut spędzonych na parkiecie przez Marcina Gortata w czterech ostatnich spotkaniach. Polak nie ma aktualnie wartościowego zmiennika w Waszyngtonie, wobec czego jak dotąd rozgrywa rekordowy sezon pod względem minut - średnio 35,8 na mecz.
Wszystko przez problemy zdrowotne Iana Mahinmiego, który jeszcze przed sezonem miał być zagrożeniem dla pozycji Polaka w pierwszej piątce Washington Wizards. Francuz, który w lecie podpisał kontrakt wyższy od Gortata - 64 miliony za cztery lata - jak dotąd zagrał tylko 14 minut i okazuje się, że zbyt szybko nie wróci do rywalizacji.
Wszystko przez problemy z kolanami, z którymi Francuz zmaga się od kilku tygodni. Gdy wydawało się, że jego powrót jest już tylko kwestią dni, Wizards ogłosili we wtorek, że środkowy przejdzie terapię z osocza bogatopłytkowego na prawym i lewym kolanie. To oznacza minimum sześć tygodni przerwy.
Wygląda więc na to, że tematu wymiany Gortata nie ma. Jeszcze niedawno podnosił go dziennikarz nba.com, David Aldridge, ale nowe okoliczności burzą jego teorię. Mahinmi wróci bowiem do gry najwcześniej na początku lutego, podczas gdy okienko transferowe zamyka się 23 lutego.
Trudno więc spodziewać się, aby Wizards zaryzykowali z jakimkolwiek ruchem angażującym Gortata, tym bardziej, że łodzianin w ciągu 10 lat w NBA unikał poważniejszych urazów. Ostatni taki przydarzył mu się w 2013 roku, kiedy naderwał ścięgna w śródstopiu. Wówczas opuścił 21 ostatnich spotkań sezonu 2012/13, ale od tego czasu zabrakło go w zaledwie siedmiu ligowych meczach.
ZOBACZ WIDEO Marcin Kolusz: Cieszę się z zaangażowania chłopaków