W hicie 12. kolejki PLK nie zabrakło emocji. Pomimo że PGE Turów imponował walką i zaangażowaniem, to skuteczniejszy i bardziej opanowany Stelmet sprawił swoim kibicom świąteczny prezent.
- Wiedzieliśmy, że będzie to na pewno bardzo trudne spotkanie. Przygotowaliśmy się mentalnie, że czeka nas mecz walki. Musimy być jednak zaangażowani przez cały pojedynek, żeby móc walczyć o zwycięstwo - przyznawał Michał Michalak, który z dorobkiem 22 punktów był najlepszym strzelcem PGE Turowa w tym starciu.
W całym spotkaniu koszykarze PGE Turowa Zgorzelec byli na prowadzeniu tylko przez nieco ponad 3 minuty. Choć końcówka tego pojedynku była niezmiernie zacięta, to w przeciągu całego meczu czarno-zieloni pozwolili gościom z Zielonej Góry na wypracowanie kilku przekonywujących przewag. Tak było m.in. w pierwszej kwarcie, kiedy Stelmet prowadził 9:0 i 21:9 oraz zaraz po zmianie stron, gdy zespół z Winnego Grodu miał 13 punktów zaliczki (60:47).
Zgorzelczanie byli w stanie gasić małe i większe pożary dzięki swoim strzelcom. W drugiej ćwiartce David Jackson w niespełna minutę oddał trzy celne rzuty z dystansu pod rząd, a tuż przed przerwą Michał Michalak popisał się akcją 3+1, która pozwoliła gospodarzom wyjść z nadzieją na drugą połowę.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Dudek: To najlepszy rok reprezentacji po '82
- Mieliśmy zrywy i momenty w których wychodziliśmy na prowadzenie. Zdobywaliśmy łatwe punkty z kontry i seryjnie trafialiśmy do kosza. W drugiej połowie ciągle goniliśmy Stelmet i choć wydawało się, że ten mecz się od nas oddala, to dzięki determinacji nie daliśmy się i do końca walczyliśmy o zwycięstwo - kontynuował Michalak.
W końcówce meczu to czarno-zieloni mieli zwycięstwo wystawione na tacy. Gdy na 4 sekundy przed końcową syreną z dystansu trafił, to Stelmet BC prowadził tylko 84:83, a w dodatku popełnił błąd przy wyprowadzaniu piłki. Chwilę później powielił go jednak także i PGE Turów.
- Mieliśmy ostatnie posiadanie i mogliśmy oddać rzut na zwycięstwo. Niestety nie udało się, ale myślę, że pokazaliśmy się z pozytywnej strony pomimo, że brakowało nam Denisa (Ikovleva - przyp. red), który jest naszym ważnym ogniwem. Na pewno szkoda tej porażki na własnym parkiecie, ale sądzę, że można być optymistycznie nastawionym na przyszłość - dodał na zakończenie Michał Michalak.