Mathias Fischer: Przegraliśmy z powodu rzutów osobistych

PAP / Adam Warżawa / Mathias Fischer do Zgorzelca zawita dopiero we wrześniu
PAP / Adam Warżawa / Mathias Fischer do Zgorzelca zawita dopiero we wrześniu

- Ponieśliśmy porażkę bo trafiliśmy tylko 65 procent oddanych rzutów osobistych - mówił trener Mathias Fischer po zwycięstwie Stelmetu BC nad PGE Turowem 85:83 w ramach 12. kolejki PLK.

Gdyby na trzy sekundy przed końcem świątecznego hitu PLK, koszykarze PGE Turowa lepiej zorganizowali swój atak i nie stracili piłki zaraz po jej wyrzucie z autu, to z dużym prawdopodobieństwem zgorzelczanie cieszyliby się ze zwycięstwa nad mistrzem Polski. Chwilę wcześniej celny rzut z dystansu Tweety Cartera pozwolił gospodarzom zminimalizować straty do przyjezdnych do zaledwie jednego punktu.

- Stelmet zagrał bardzo dobry mecz. Muszę jednak pogratulować także mojej drużynie bo ani przez chwilę nie przestali walczyć. Była bardzo dobra możliwość aby wygrać ten mecz. Mieliśmy piłkę, ale się nie udało - komentował zaraz po końcowym gwizdku Mathias Fischer, trener PGE Turowa Zgorzelec.

Choć w zaciętej końcówce zwycięstwo niemalże do ostatniej sekundy było kwestią nierozstrzygniętą, to nie zmienia to faktu, że to Stelmet BC utrzymywał się na prowadzeniu - niższym lub wyższym - aż przez 36 minut. Swoją niefrasobliwością, a przede wszystkim stratami, których łącznie było aż 19, podopieczni trenera Artura Gronka doprowadzili do tak nerwowego dla siebie zakończenia.

- Wydaje mi się, że nie przegraliśmy tego meczu w obronie ani też z powodu ostatniej akcji. Ponieśliśmy porażkę bo trafiliśmy tylko 65 procent oddanych rzutów osobistych. Na taki mecz to za mało - przyznawał Fischer. I trudno się z nim nie zgodzić. W ciągu ostatnich trzech minut czarno-zieloni przestrzelili aż sześć rzutów wolnych - pudłowali Mateusz Kostrzewski, Bartosz Bochno i David Jackson.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy

- Musimy popracować nad tym elementem i zbierać w kolejnym pojedynku więcej piłek - dodawał Niemiec polskiego pochodzenia, którego zespół przegrał w tym meczu rywalizację o zbiórki 27:33.

Tylko częściowym wytłumaczeniem dla zgorzelczan mogą być problemu kadrowe. Z powodu problemów z pachwiną na parkiet nie wybiegł Denis Ikovlev, a ponadto nie w pełni sił był Kirk Archibeque, który w ostatnich dniach zmagał się z poważnym zatruciem.

- Przygotowania do tego spotkania nie były dla nas łatwe. Mieliśmy kilku zawodników, którzy byli chorzy i było nam przez to trudno. Ale nie możemy szukać wymówek. Podobało mi się to, jak chłopcy walczyli. Bez Denisa Ikovleva w składzie mieliśmy szansę na zwycięstwo - dodawał na zakończenie Mathias Fischer.

Komentarze (6)
Gabriel G
27.12.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeśli już to nie osobiste a spieprzone szybkie ataki. 3 na 1 ; 2 na 1 bez punktu. A generalnie racje ma ws21. MOże jakby był Ikovlev... 
avatar
CarlSchmitt
27.12.2016
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Szkoda, że tak inteligentny trener karmi gawiedź takimi bajkami, w które mógłby uwierzyć jedynie ktoś, kto nie oglądał meczu. A ten nie był aż tak wyrównany jak wskazuje wynik. Wielu pięściarzy Czytaj całość
avatar
mlokos
27.12.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Trzeba tez przyznac, ze Turow w samej koncowce trafil szalone rzuty. Gdyby nie one to nawet nie musieli by sie teraz przejmowac slaba skutecznoscia z osobistych... 
avatar
lancet1
27.12.2016
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Stwierdzeniem o rzutach osobistych trener Turów poprawił sobie i swoim kibicom samopoczucie po porażce. Natomiast trener Stelmetu nie potrafi tak prowadzić drużynę by możliwie bezstresowo utrzy Czytaj całość
avatar
ws21
27.12.2016
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Nie zgodzę się. Te zespoły dzieli różnica klas. Tak około 20 punktów w meczu. Wynik to nie rezultat siły Zgorzelca ale niewymuszonych strat naszych. Nonszalancja, niechlujstwo, brak zgrania? Czytaj całość