Jarosław Mokros: Wypowiedziałem umowę klubowi

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

- Wypowiedziałem kontrakt i klub ma trzy dni od momentu otrzymania listu na ustosunkowanie się. Jeśli tego nie zrobi, to stanę się wolnym zawodnikiem - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jarosław Mokros, zawodnik Energi Czarnych Słupsk.

[b]

WP SportoweFakty: Brązowy medalista ma bilans 6:7. O co chodzi z grą Energi Czarnych Słupsk?[/b]

Jarosław Mokros: Widać, jak gramy. Brakuje równego poziomu i zespołowości. Za często decydujemy się na indywidualne próby, zwłaszcza w trudnych momentach. Musimy zacząć grać pięciu na pięciu. W mojej ocenie tego brakuje, dlatego nasz bilans jest tak kiepski.

W meczu z Polpharmą były wstawki zespołowości i to przynosiło efekty. Do przerwy mieliście 10 punktów przewagi. To pokazuje, że jest potencjał w tej drużynie.

- Bo tak jest. Tylko musimy grać zespołowo, a nie indywidualnie. W drugiej kwarcie agresywnie penetrowaliśmy. Zdobywaliśmy punkty spod kosza albo odrzucaliśmy piłkę na obwód. W obronie byliśmy zaangażowani i rywale zaczęli się gubić. Nagle zrobiło się 10-13 punktów przewagi. Później jednak z niewiadomych przyczyn przestaliśmy grać i Polpharma złapała swój rytm. To groźny zespół, który jak się rozpędzi, to trudno go zatrzymać. I tak też było.

ZOBACZ WIDEO Lotto Ekstraklasa zapadła w zimowy sen. Kto zaskoczył, kto rozczarował?

Z boku wygląda to tak, że nie zawsze tworzycie zespół.

- Skoro tak to wygląda z boku, to może faktycznie coś w tym jest? Widać, że nie gramy zespołowo. Nie jest to wielką tajemnicą, że czasami jest tak, iż gra dwóch zawodników, a reszta stoi i patrzy. Aby wygrywać w PLK, wszyscy coś muszą od siebie dać. Każdy musi dołożyć swoją cegiełkę. To jest klucz do zwycięstw. Tak też tworzy się chemia w drużynie. W poprzednich latach nie było z tym problemów. Wiele meczów udało nam się "przepchnąć" agresją i zespołowością. W tym roku to szwankuje.

Czy szwankuje także współpraca na linii zespół-trener?

- Nie, właśnie nie. Do trenera nie powinniśmy mieć żadnych zastrzeżeń. Dogadujemy się bardzo dobrze, on wykonuje rzetelnie swoją pracę. Zawsze jesteśmy solidnie przygotowani, do meczów podchodzimy na świeżości. To w nas jest problem, a nie w trenerze.

Co z pana formą? Na razie chyba nie jest jeszcze na optymalnym poziomie?

- Nie zgodzę się z tym. Uważam, że jestem gotowy do gry. Znów wrócę do kluczowego stwierdzenia: zespołowość. Co mecz staram się być agresywny, ale nie zawsze dostaję możliwość, by się wykazać. Z Siarką oddałem dziewięć rzutów, koledzy mnie kreowali i złapałem pewność siebie od samego początku. Czułem się ważnym graczem w zespole. Prawda jest też taka, że udowodniłem już ludziom, a przede wszystkim sobie, że nie jestem tylko zadaniowcem. Potrafię także zdobywać punkty.

Z kolei kiedy czeka się na swoją szansę po 15-20 minut, to trudno cokolwiek dobrego zrobić. Z Polpharmą oddałem jeden rzut. Dosłownie: jeden. Prawda jest taka, że gdybym oddawał w każdym spotkaniu po 6-7 rzutów i trafiał jeden-dwa, to mógłbym mieć pretensje do siebie, że jestem w słabej formie. Ale jak oddaję jeden, to do kogo mam mieć pretensje? Po prostu trzeba coś zmienić. I tutaj nie chodzi o moją formę. Widać, że ostro chodzę na deskę. Fizycznie jestem gotowy do gry.

Co z pana dalszą grą w Słupsku? Sprawa jest w zawieszeniu?

- Wypowiedziałem kontrakt i klub ma trzy dni od momentu otrzymania listu na ustosunkowanie się. Jeśli tego nie zrobi, to stanę się wolnym zawodnikiem.

Kiedy wypowiedział pan umowę?

- Tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Do końca roku wszystko powinno być jasne. Ja sobie nie mam nic do zarzucenia, było wiele rozmów z zarządem. Mój agent także kontaktował się z prezesem. Były wysyłane pisma ostrzegawcze, że tak może się potoczyć sytuacja. To było miesiąc temu, ale nikt nie reagował. Nie czułem się z tym dobrze. We wtorek otrzymałem w końcu małe pieniądze, ale przez cztery miesiące nie otrzymałem nawet złotówki. To jest problem. Zostałem źle potraktowany, dlatego podjąłem taką decyzję.

Czuć frustrację.

- Jestem bardzo sfrustrowany. Zawsze daję z siebie wszystko na parkiecie, mimo że ostatnio przeszedłem bardzo poważną kontuzję. Po meczach odczuwam ból, ale zaciskam zęby i walczę dalej. Nie tak to sobie wszystko wyobrażałem. Jestem profesjonalistą i tego samego wymagam od drugiej strony.

Rozmawiał w Słupsku
Karol Wasiek

Źródło artykułu: