Zwycięstwo Czarnych Panter robi wrażenie, bo trener Roberts Stelmahers w meczu z faworyzowanym Kingiem Szczecin miał do swojej dyspozycji zaledwie siedmiu seniorów: Łukasza Seweryna (kapitana), Mantasa Cesnauskisa, Piotra Dąbrowskiego, Grzegorza Surmacza, Chavaughna Lewisa, Marcusa Ginyarda i Davida Kravisha.
W składzie zabrakło Justina Jacksona, Jerela Blassingame'a i Jarosława Mokrosa, którzy w ostatnim tygodniu wypowiedzieli umowy klubowi i tym samym przestali trenować z zespołem.
To jednak nie pokrzyżowało planów Czarnym, którzy od samego początku spotkania dyktowały warunki. Słupszczanom już w pierwszej kwarcie udało się zdobyć 30 punktów. Kryzys mieli przed przerwą, ale w drugiej połowie znów kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Ostatecznie brązowi medaliści z poprzedniego sezonu wygrali 80:74.
- Jestem bardzo dummy z mojego zespołu. Zawodnicy pokazali, że są prawdziwymi wojownikami. Mieliśmy wąską kadrę, ale takie jest życie. Z drugiej strony dany zawodnik ma więcej minut do wykorzystania. Możesz popełnić błąd i nie lądujesz od razu na ławce rezerwowych. Dziękuję graczom, że uwierzyli w siebie, a także w pracę sztabu szkoleniowego - mówił na konferencji prasowej Roberts Stelmahers.
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: z Ewą Piątkowską już nigdy się nie pogodzimy
- Nie musiałem dodatkowo mobilizować swoich zawodników. Oni doskonale rozumieli, że mamy trudny okres. Kilku graczy odeszło od nas, ale mimo wszystko byliśmy skoncentrowani. Zostawiliśmy problemy w domu. Chcieliśmy pokazać, że jesteśmy prawdziwą drużyną. Zagraliśmy dla naszego prezesa, sponsora i kibiców. Myślę, że to wspaniała wygrana - dodał łotewski szkoleniowiec Energi Czarnych Słupsk.
Jednym z głównych architektów zwycięstwa był Chavaughn Lewis, który otarł się o triple-double. Do pełni szczęścia zabrakło mu tylko dwóch zbiórek (20 punktów, 10 asyst, 8 zbiórek). 20 "oczek" dorzucił także David Kravish. Gdyby Amerykanin nie wpadł w problemy z faulami, to byłby najlepszym strzelcem w zespole.
- Musimy jeszcze raz dokładnie przeanalizować mecz i zobaczyć, czy w niektórych sytuacjach nie mógł się zachować lepiej. Czasami brakowało podania z jego strony na obwód. Aczkolwiek gospodarze często zmieniali krycie i on chciał wykorzystać to, że miał przed sobą słabszych obrońców - przyznał Stelmahers.
To bardzo ważna wygrana dla słupskiego zespołu, który z bilansem 7:7 zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli. Czarne Pantery wyprzedziły King Szczecin.