Dawid Morawiec wrócił do gry po 15 miesiącach!

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: byli i obecni zawodnicy Pogoni Prudnik
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: byli i obecni zawodnicy Pogoni Prudnik

W 16. kolejce I ligi koszykarzy meritumkredyt Pogoń Prudnik pewnie pokonała w Radomiu UTH Rosę, 76:53. Na parkiecie po bardzo długim czasie zameldował się jej rzucający, Dawid Morawiec.

Przypomnijmy, że wychowanek ŁKS-u Łódź, po sezonie 2014/15, w którym występował w ekstraklasowej Siarce Tarnobrzeg, przeniósł się do pierwszoligowego GTK Gliwice, licząc na regularne występy i bycie podstawowym zawodnikiem. Niestety, rzeczywistość okazała się dla niego bardzo brutalna, bo już na początku sezonu zerwał więzadła krzyżowe.

Ta kontuzja wyeliminowała go na kilkanaście miesięcy z czynnego uprawiania sportu. Przed sezonem 2016/17 zdecydowała się go zatrudnić meritumkredyt Pogoń Prudnik, co było bardzo zaskakującym ruchem. Tym bardziej, że Dawid Morawiec nie był z marszu zdolny do gry. - Jestem klubowi bardzo wdzięczny, bo nie każdy podjąłby taką decyzję. Ze swojej strony mogę tylko zapewnić, że zrobię wszystko, aby pomóc drużynie w osiągnięciu jak najwyższych celów - powiedział naszemu portalowi 22-letni koszykarz.

I w końcu nadszedł ten dzień, 7. stycznia, po piętnastu miesiącach przerwy, zdolny rzucający ponownie pojawił się na parkiecie. Co czuł? - Brakuje chyba słów, żeby to wyrazić. A tak szczerze to każdego dnia, budząc się, czuje radość, że mogę wstać, iść na trening i robić to, co kiedyś mi sprawiało dużą przyjemność - stwierdził.

Długa przerwa nie wpływa dobrze na samopoczucie. Zwłaszcza tak ciężka kontuzja w młodym wieku daje o sobie znać. Czy Dawid Morawiec miał chwile podłamania? - Na pewno. Długi czas rekonwalescencji nie wpływa dobrze na nikogo. Były wzloty i upadki, ale najważniejsze, że pomału wszystko wraca na właściwe tory.

ZOBACZ WIDEO Igor Lewczuk nie ustrzegł się błędu - skrót meczu Girondins Bordeaux - EA Guingamp [ZDJĘCIA ELEVEN]

Pierwszy mecz po długiej przerwie nie był najlepszy w wykonaniu rzucającego Pogoni, ale liczy się wygrana drużyny. Reszta zapewne przyjdzie z czasem. Zresztą Prudnik wydaje się dobrym miejscem dla Morawca. Zespół w obecnej chwili zajmuje wysokie miejsce, dzięki czemu odbudowywanie formy może odbywać się stopniowo i spokojnie. Wydaje się to zatem komfortowa sytuacja. - I tak, i nie. Muszę walczyć o swoje, bo nic za dobry uśmiech nie przyjdzie. A jak będzie to wyglądać, przekonamy się w najbliższych tygodniach - zaznaczył zawodnik.

Ale druga kwestia jest też taka, że on sam bardzo przyda się zespołowi. Pogoń pod koszem posiada pewne braki, nie mając czwartego nominalnego wysokiego. To z kolei powoduje, że niekiedy jako "czwórka" występuje Paweł Bogdanowicz, co jest pewnym problemem, bo przesunięty bliżej kosza, pozostawia lukę na obwodzie. Teraz jednak pojawił się kolejny gracz, aby ją wypełniać.

Komentarze (0)