Zespół AZS-u Koszalin jest na fali wznoszącej. W sobotę koszalinianie pokonali Polpharmę Starogard Gdański 83:75.
Kluczowy moment meczu miał miejsce w połowie czwartej kwarty. Wtedy to gospodarze od stanu 59:63 zdobyli 13 punktów z rzędu. Starogardzianie indywidualnymi akcjami próbowali rozbijać defensywę gospodarzy, ale na niewiele to się zdało.
Dla akademików była to trzecia wygrana z rzędu. Z bilansem 6:9 zajmują już 13. miejsce w ligowej hierarchii. Odskoczyli zespołom z dolnej części i powoli zaczęli ścigać drużyny z góry tabeli.
Jeszcze kilka tygodni temu sytuacja zespołu nie była tak dobra. Akademicy przegrywali spotkania w kiepskim stylu. Spora krytyka spadła na głowę trenera Piotra Ignatowicza, który musiał tłumaczyć się przed kibicami, ale także lokalnymi dziennikarzami (więcej tutaj).
ZOBACZ WIDEO Maciej Kot: W drużynówce w Zakopanem liczymy na zwycięstwo
Wsparcie trenerowi w trudnym momencie dał Leszek Doliński, który zapowiedział, że go nie zwolni. Ignatowicz obronił się. Wygrał trzy mecze z rzędu i może teraz spać spokojnie. Drużyna rozwija się i idzie w dobrą stronę. Po zakończeniu ostatniego spotkania wrócił do sytuacji sprzed kilku tygodni.
- Chciałbym podziękować prezesowi Dolińskiemu, który wytrzymał niełatwą sytuację. Byliśmy w trudnym położeniu, ale nie było nerwowych ruchów z jego strony. Pokazał swoje duże doświadczenie. Zaufał i to mi wiele dało. Zacząłem pracować z jeszcze większą pewnością siebie i to przynosi coraz lepsze efekty - mówił szkoleniowiec AZS-u Koszalin.
- Mamy bilans 6:9. Miesiąc temu taki rezultat byśmy wzięli w ciemno. Nie powiedzieliśmy jednak jeszcze ostatniego słowa. Chcemy dalej zwyciężać. Działamy zgodnie z zasadą: wygrane cieszą, porażki uczą - przyznał Ignatowicz.