W poniedziałek zakończyło się głosowanie kibiców na uczestników tegorocznego All-Star Game. Wkrótce poznamy zawodników, którzy wybiegną na parkiet w pierwszych piątkach podczas tego prestiżowego spotkania, choć w odróżnieniu od ubiegłych lat, wpływ na to będą mieli też dziennikarze i sami zawodnicy.
Przypomnijmy - do tej pory tylko od fanów zależało to, kto trafiał do pierwszych piątek Meczu Gwiazd. Teraz głosy kibiców wciąż są bardzo istotne (waga 50 proc.), ale drugie 50 proc. zostało podzielone pomiędzy graczy i przedstawicieli mediów.
Gdyby wszystko zależało od fanów, najprawdopodobniej w All-Star Game wystąpiłby Zaza Pachulia. Gruzinowi już w zeszłym roku zabrakło 14 tysięcy głosów, by dostać się do pierwszej piątki. Tym razem środkowy radzi sobie jeszcze lepiej, bo zajmuje drugie miejsce wśród zawodników podkoszowych Konferencji Zachodniej. Wyprzedza takich graczy jak Kawhi Leonard, Draymond Green, Anthony Davis, czy Marc Gasol.
Ze względu na zmiany w przepisach, Pachulia najprawdopodobniej i tak nie wystąpi w Meczu Gwiazd. Jeszcze dalej posunął się komentator stacji ESPN, Jeff Van Gundy. W jednym z podcastów przyznał, że fani w ogóle nie powinni mieć głosu w tej kwestii.
ZOBACZ WIDEO Dakar: od La Paz do... Krakowa. Jaki to był rajd? (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
- Nie wiem, dlaczego kibice wciąż mają takie prawo. Co roku udowadniają, że nie zasługują na to i ciągle mają głos. Nie potrafię tego zrozumieć - powiedział Van Gundy.
Z drugiej strony fenomenem pozostaje, jak tak mały kraj jak Gruzja potrafi zmobilizować się, by "przepchnąć" swojego reprezentanta do Meczu Gwiazd. Czy takie praktyki powinny być wykluczone?