Intensywny sezon 2016/2017 przyzwyczaił zawodników i sztab szkoleniowy Rosy Radom do minimalnego czasu na odpoczynek lub właściwie jego braku. Wszystko ze względu na granie systemem weekend - środek tygodnia, z uwagi na rywalizację w Polskiej Lidze Koszykówki i Basketball Champions League. Podobnie jest i teraz.
W sobotę o godz. 18 wicemistrzowie kraju rozpoczęli wyjazdowy mecz czternastej kolejki ekstraklasy z PGE Turowem Zgorzelec. Po zakończeniu przegranego 69:82 spotkania wsiedli w autokar, by odbyć długą podróż powrotną do Radomia. Na miejscu byli w bardzo wczesny niedzielny poranek.
Natomiast już o godz. 14 w poniedziałek ruszyli na warszawskie Okęcie, by stamtąd wylecieć do Francji. - Jeszcze wcześniej, bo o godz. 10, odbyliśmy ostatni trening przed wylotem - informuje Damian Jeszke, który wraz z Danielem Szymkiewiczem i Filipem Zegzułą w międzyczasie zagrał jeszcze w barwach pierwszoligowych rezerw w starciu z Jamalex Polonią 1912 Leszno (57:71).
Nie wylądowali jednak bezpośrednio w Lyonie. - Mieliśmy jeszcze przesiadkę w Brukseli - mówi skrzydłowy. Mecz z Asvelem jest ostatnim wyjazdowym starciem Rosy w Lidze Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje