W ostatnich miesiącach Justin Jackson reprezentował barwy Energi Czarnych Słupsk. Do klubu trafił jeszcze w połowie poprzedniego sezonu. Pozostawił po sobie na tyle dobre wrażenie, że klub zdecydował się przedłużyć z nim umowę na kolejne rozgrywki. Problemy zaczęły się w okresie przygotowawczym.
Po kilku tygodniach treningów władze Czarnych Panter rozwiązały z nim umowę. Powód? Niesforny Amerykanin spóźniał się na treningi, pyskował trenerowi. Poza tym miał skłonności do hulaszczego trybu życia.
Jednak jego zmiennik, Bryan Davis, fatalnie spisywał się w sparingach. Nie przekonał do swoich umiejętności Robertsa Stelmahersa, który nie widział go w swojej drużynie.
Wrócono do tematu Jacksona, który okazał skruchę i wyraził chęć dalszej współpracy. Entuzjastą jego ponownego zatrudnienia był m.in. Jerel Blassingame, który na co dzień przyjaźni się z Jacksonem.
ZOBACZ WIDEO Sevilla - Real. Znakomita końcówka gospodarzy (zobacz skrót) [ZDJĘCIA ELEVEN]
Amerykanin z każdym tygodniem rozkręcał się. Swój dobry czas miał na przełomie października i listopada. Wtedy we trzech meczach (TBV Start, Anwil i PGE Turów) zdobył łącznie 42 punkty. Jednak w grudniu znów wróciły "stare demony". Koszykarz sprawiał problemy, czym doprowadził do wściekłości Stelmahersa, który na jednej z konferencji powiedział: A kto nie ma z nim kłopotów? Oczywiście, że mam z nim problem. Zachowuje się nie w porządku wobec mnie i zespołu.
Ostatecznie strony zakończyły współpracę. Jackson nie pozostawał długo bez kontraktu. W piątek przedstawiciele Arisu Saloniki poinformowały o podpisaniu umowy z amerykańskim podkoszowym. To spore zaskoczenie, bo grecki klub jest uznawany za jeden z solidniejszych w swoim kraju. Warto odnotować, że Aris występuje także w rozgrywkach Basketball Champions League (4. miejsce w grupie A).