Mindaugas Budzinauskas: Podejście Hicksa zmieniło się od momentu propozycji z Krakowa

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Zakończyła się przygoda Michaela Hicksa z ekipą Polpharmy. Klub rozstał się z zawodnikiem za porozumieniem stron. Co było tego ostatecznym powodem? - Podejście Hicksa zmieniło się od momentu propozycji z Krakowa - mówi nam Mindaugas Budzinauskas.

O odejściu Michaela Hicksa z PLK zaczęto mówić już kilka tygodni temu. Amerykanin z polskim paszportem w barwach Farmaceutów grywał niewiele, gdyż trener Mindaugas Budzinauskas nie był zadowolony z jego zaangażowania oraz podejścia do obowiązków. Okazało się, że gracz miał sensacyjną propozycję przenosin do drugoligowej R8 Basket Politechniki Kraków, lecz ostatecznie do tego transferu nie doszło.

Kiedy wydawało się, że 33-latek na pewno dokończy już obecne rozgrywki w Starogardzie Gdańskim, czarę goryczy przelał jego ostatnim występ przeciwko Asseco Gdynia. Koszykarz pojawił się na parkiecie w czwartej kwarcie i mówiąc delikatnie nie przejawiał większej ochoty do gry.

- Wszystko zaczęło się od momentu propozycji z Krakowa - mówi Mindaugas Budzinauskas. - Wtedy coś bardzo mocno zmieniło się w tym zawodniku, jego podejściu do pracy i do treningów. Oni go chcieli u siebie, ale gdy doszło do konkretnych rozmów to się wycofali. Problemem nie był wykup. Myślę, że po prostu zebrali więcej informacji na ten temat i zrezygnowali. Ostatni mecz z Asseco był już kropką nad i. Michael Hicks pokazał wtedy wszystkim, że nie chce już tu być i nie chcieliśmy mu robić żadnych problemów, więc stwierdziliśmy, że lepiej będzie się rozstać - dodaje litewski szkoleniowiec.

Zespół Polpharmy w sobotnich derbach Pomorza potwierdził, że na obecną chwilę bez Hicksa stanowi zgrany kolektyw, więc nikt na Kociewiu na siłę nie zamierza szukać nowego zawodnika. Bardzo ciężko byłoby znaleźć Polaka, gdyż sensownymi opcjami są jedynie Jarosław Mokros oraz Dardan Berisha, ale żaden z nich do starogardzkiej drużyny raczej nie trafi.

- Nie mamy na oku żadnego zmiennika za Michaela, bo nastąpiła sytuacja awaryjna - tłumaczy Budzinauskas. - Będziemy oglądać zawodników, jeśli pojawi się jakaś ciekawa propozycja, to może się zdecydujemy. Są w składzie jeszcze Tomek Krzywdziński i Grzegorz Kamiński. Może oni nam też trochę pomogą. Co do Mokrosa i Berishy? Berisha nas na pewno nie interesuje. Mamy teraz prawdziwą drużynę i to będzie nasza największa siła - podkreśla Mindaugas Budzinauskas.

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: medale paraolimpijskie już mam, czas na medal IO zawodowców

Komentarze (8)
avatar
Tomasz Latoch
25.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Marcin Flieger to nie jest gracz , typu Robert Skibniewski, asystuje ale lubi rzucać, od lat ma ilośc asyst na poziomie 3-4, mamy tez Tonego gracza combo 1-2, bardziej rzucający niż rozgrywaja Czytaj całość
avatar
caMan
24.01.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Hicks odwalał, taka prawda :) Brawo prezes i trener za twardą decyzję! Dyscyplina i chemia w zespole najważniejsze, to się ceni! Ale może zmienicie zdanie i ściągniecie kogoś? Bo Krzywdziński, Czytaj całość
avatar
lubieananasy
24.01.2017
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Za takie wypowiedzi powinno się szanownego "trenera" Budzinauskasa oskarżyć o zniesławienie. To jego stosunek do Hicksa zmienił się po otrzymaniu propozycji z Krakowa, a nie odwrotnie. Zawodnik Czytaj całość