Anwil Włocławek bieżący sezon rozpoczął z hasłem "Razem po medal", co miało być potwierdzeniem wysokich aspiracji klubu z Kujaw. Już w pierwszym meczu na głowę koszykarzy Anwilu wylany został kubeł zimnej wody w postaci wyjazdowej porażki z Polpharmą Starogard Gdański. Późniejsze minimalne porażki z Energą Czarnymi Słupsk i PGE Turowem Zgorzelec sprawiły, że nastroje wśród włocławskich fanów zostały mocno stonowane.
Końcówka rundy dla podopiecznych Igora Milicicia była bardzo udana, zwycięstwo z Treflem Sopot w dramatycznych okolicznościach sprawiło, że Anwil przesunął się na trzecią pozycję w tabeli. To właśnie mecz z sopocianami może być przełomowy dla całej drużyny, takie zwycięstwa budują bowiem charakter zespołu, a ten w ubiegłym sezonie ukształtował się już w pierwszej kolejce - po świetnym meczu z Rosą Radom, zakończonym dogrywką i rzutem na zwycięstwo Davida Jelinka.
Igor Milicić wielokrotnie podkreślał, że jego obecny zespół ma bardzo duży potencjał - coraz lepiej w drużynie funkcjonuje James Washington, świetne zmiany w ostatnich meczach daje Kacper Młynarski, a najlepszy sezon w karierze rozgrywa Kamil Łączyński, który jest jednym z pewniejszych punktów drużyny. Wciąż daleki od optymalnej formy jest Fiodor Dmitriew, ale z pewnością na swojego kapitana Anwil będzie mógł liczyć w fazie play-off.
Do jeszcze lepszej gry potrzebna jest większa regularność Tylera Hawsa. Amerykanin dobre mecze przeplata takimi, podczas których znika na długie minuty. We Włocławku pokazuje jednak, że nie tylko ma duży potencjał strzelecki, ale jest również dobrym obrońcą.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje
- Nastroje w drużynie można odbierać dwojako. Przede wszystkim - cieszy trzecie miejsce przed rundą rewanżową, choć jak wszyscy wiemy - Anwil rozegrał jeden mecz awansem i gdyby niejako "odliczyć" to spotkanie, to wówczas bylibyśmy w gronie trzech ekip z jednakowym bilansem. Niemniej, trzecia pozycja jest dobrą lokatą do ataku na wyższe miejsca przed play-off - powiedział media manager włocławskiego klubu Michał Fałkowski.
Aż trzy drużyny w tabeli mają taki sam bilans i każda porażka dla któregoś z tych zespołów może być bardzo kosztowna. Koszykarze Anwilu po kilku dniach przerwy wrócili do treningów i teraz będą skupiać się nad awansem do fazy play-off z jak najwyższej pozycji. Przy tak dużym ścisku w tabeli, kluczowe znaczenie mogą mieć minimalne porażki włocławian z pierwszej rundy.
- Czy uda się jeszcze awansować w tabeli, przekonamy się pod koniec kwietnia, ale na pewno chcemy mierzyć jak najwyżej. I stąd - właśnie w kontekście tego co powiedziałem - na pewno trochę gdzieś "z tyłu głowy" jest żal kilku spotkań. Mecz z PGE Turowem, spotkanie z Polpharmą, starcie z Energą Czarnymi. To wszystko były wyrównane mecze, które mogliśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść. Nie udało się, mamy prawo żałować, choć jeszcze kolejny aspekt mówi, że pamięć sportowca musi być krótka: o przegranym meczu trzeba szybko zapomnieć, bo z nim się nie da już nic zrobić. Tak samo, jak nie ma co rozpamiętywać zwycięskiego. Trzeba się skupić na nadchodzących meczach, dlatego cały klub i drużyna Anwilu koncentruje się teraz tylko na pojedynku z Kingiem Szczecin, który otworzy dla nas rundę rewanżową - dodał media manager.
W styczniu Anwil rozegrał jedynie trzy spotkania, jednym z nich był mecz rewanżowy z Polpharmą Starogard Gdański. Na ligowe boiska włocławianie wrócą już na samym początku lutego, zmierzą się z Kingiem Szczecin. Rottweilery zapewniły już sobie pewny awans do Pucharu Polski, który rozegrany zostanie w dniach 16-19 lutego.