Zanim rozpoczęły się jednak sportowe emocje, spory problem mieli organizatorzy spotkania. Miejscowi technicy nie mogli poradzić sobie z awarią tablicy, wskutek czego zawodnicy do gry przystąpili dopiero kwadrans po planowanym początku pojedynku. Usterki jednak nie udało się usunąć i czas do końca akcji przez mikrofon ogłaszał spiker zawodów. Na dodatek w ekipie gospodarzy nie mógł wystąpić lider Patryk Gospodarek, a od dłuższego czasu z powodu kontuzji kolana z gry wykluczony jest skrzydłowy Adrian Barszczyk. Przyjezdni też nie mogli skorzystać z kilku swoich graczy. Największy brak to oczywiście absencja Rafała Króla.
Mimo to trener Teohar Mollov starał się mocno motywować swoich graczy. - Panowie, pod koszem mocno pilnujemy Doriana Szyttenholma i nie dajemy mu rzucić nic z prawej ręki - tłumaczył taktykę opiekun SKK. W pierwszej części spotkania jednak taka obrona gościom na niewiele się zdała, gdyż od pierwszego rzutu sędziego obserwowaliśmy bardzo wyrównany pojedynek. Co prawda w pewnym momencie miejscowi prowadzili po akcjach skutecznego Mateusza Bierwagena 36:31, to jednak ich słabą defensywę bezlitośnie wykorzystywali zawodnicy SKK. Siedlczanie do przerwy trafili aż osiem razy zza linii 6,75 centymetrów i przed zejściem do szatni był remis 47:47.
Druga połowa już całkowicie należała do graczy SKK. Siedlczanie skutecznie zablokowali przeciwnikom możliwość gry pod koszem, a sami wyprowadzali groźne kontry oraz ponownie skutecznie razili rywalami rzutami z dystansu. Bydgoska obrona miała szczególne kłopoty z zatrzymaniem Rafała Stefanika, który bez problemów radził sobie ze swoimi rywalami, a gdy dodamy do tego kompletny chaos w grze podopiecznych Jerzego Chudeusza, to ich przeciwnicy musieli dowieźć prowadzenie do końca.
Tak też się stało, a bydgoszczanom nie pomogły w końcówce celne rzuty coraz lepiej spisującego się Pawła Kreffta, Mikołaja Motela oraz wspomnianego wcześniej Mateusza Bierwagena. Siedlczanie nie grali wybitnej koszykówki, a na dodatek w połowie czwartej kwarty z powodu poważnej kontuzji kostki stracili swojego podstawowego środkowego Rafała Rajewicza. Bardzo jednak w ostatecznym zwycięstwie pomogli im sami gospodarze, którzy w decydujących momentach popełniali tak proste błędy jak kroki lub strata piłki. Goście też aż czternaście razy trafili skutecznie z dystansu, co również przyczyniło się do ich końcowego triumfu.
ZOBACZ WIDEO Serie A: PA: Leicester uniknęło dużej wpadki. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN] [ZDJĘCIA ELEVEN]
SKK zdobyło bardzo cenne dwa punkty, ale być może na dłuższy czas straciło jednego ze swoich liderów, a kolejna kontuzja jeszcze bardziej pogłębi problemy kadrowe siedlczan. Natomiast Enea Astoria może już się szykować do walki o utrzymanie I ligi w play-outach.
Enea Astoria Bydgoszcz - SKK Siedlce 87:96 (29:24, 18:23, 12:21, 28:28)
Astoria: Bierwagen 26, Motel 22, Krefft 10, Dąbek 7, Fatz 7, Szyttenholm 7, Paul 6, Laydych 2, Czyżnielewski 0.
SKK: Pławucki 18, Czosnowski 17, Szymczak 14, Weres 14, Stefanik 13, Rajewicz 12, Sobiło 8, Nędzi 0.