Zawodnik gości w 32 minuty spędzone na parkiecie zdobył 14 punktów. Miał też sześć zbiórek i pięć asyst. Gra Mateusza Bręka to nie tylko liczby. To również efektowne, dynamiczne akcje kończone wsadami. Próbkę swoich umiejętności dał już kolejny raz w Stargardzie. Najpierw imponował w przedsezonowych sparingach, które Biofarm Basket Poznań rozgrywał ze Spójnią. W sobotę przełożył to na ligowy mecz, za co nawet od miejscowych kibiców zbierał brawa.
- Mogę powiedzieć, że jestem zadowolony, ale zawsze jest coś do poprawy. Zawsze można zagrać lepiej - krótko skomentował koszykarz zapytany o swój indywidualny występ. Rzeczywiście, do poprawy ma chociażby skuteczność na linii rzutów wolnych. W sobotę trafił dwie z pięciu prób. Był to jednak kłopot całego zespołu - 12/23. W praktyce oznaczało to tyle, że poznaniacy często zdobywali punkty z gry, ale nie potrafili dołożyć dodatkowego „oczka” po faulu przeciwnika. Przewinień wcale nie było dużo, ale gdy nieprzepisowych zagrań dopuszczali się stargardzianie to zwykle dawali rywalom rzuty wolne.
- Wydaje mi się, że udało nam się zrealizować cele założone przed meczem - zaznaczył Mateusz Bręk. Okazuje się, że obie drużyny miały podobne założenia, ponieważ chciały narzucić przeciwnikowi warunki gry poprzez zdobywanie punktów szybkim atakiem. Zdecydowanie lepiej wyszło to koszykarzom z Poznania (25:6).
- Udało nam się zatrzymać szybki atak Spójni a samemu wyprowadzać kontry. Wygraliśmy też zbiórkę. Kładliśmy nacisk na to od kilku tygodni. Było to naszym problemem - wskazał kluczowe elementy mierzący 192 cm zawodnik.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Chelsea rozbiła II-ligowca [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]