W wyjazdowym meczu z TBV Startem Lublin fatalna w wykonaniu szczecińskich koszykarzy była druga kwarta przegrana 14:30. Tamten mecz King wygrał jednak 79:77. Sytuacja powtórzyła się w środę w rywalizacji z Anwilem Włocławek. Tu kluczowa okazała się trzecia odsłona. Gospodarze przegrali ten fragment 15:29 a cały pojedynek 80:86.
- Myślę, że to nie jest jakiś nasz problem, który się powtarza. W środę było tak, że w trzeciej kwarcie nic nam nie szło. Anwil wykorzystał wszystkie nasze słabości. Grał na dobrym procencie. Później zyskał pewność siebie. Cieszy nas, że wróciliśmy do tego meczu. Wygrał zespół, który trafił rzuty w kluczowym momencie - podkreślił trener Marek Łukomski.
- Gratulacje należą się drużynie Anwilu Włocławek i trenerowi Miliciciowi za to, że wygrali mecz. Spotkały się dwa zespoły, które były w lekkim gazie - ocenił szczeciński szkoleniowiec. Szukał on pozytywów ze środowego meczu. Jednym z takich elementów było zniwelowanie straty z 11 do jednego punktu.
- W pewnym momencie był to mecz jednego posiadania. Nie mogliśmy skończyć kontry, natomiast bardzo ważną trójkę rzucił ze środka Jaramaz. Nie ma co ukrywać, że zasłużenie wygrali. Byli lepsi. Koncentrujemy się już na następnym meczu, który mamy w sobotę. Musimy zapomnieć o tym i walczyć dalej - przyznał Marek Łukomski.
ZOBACZ WIDEO De Giorgi o decyzji PZPS: Poczułem radość i dumę