W meczu z Asseco Gdynia krośnianie prowadzili już nawet różnicą 16 punktów. Wydawało się, że podopieczni Michała Barana dowiozą bezpieczną przewagę do samego końca, ale w czwartej kwarcie gospodarze rozluźnili się i zaczęli popełniać proste błędy.
Tempo podkręcili także gdynianie, którzy zaczęli w błyskawicznym tempie odrabiać straty. W końcówce to oni mieli więcej szczęścia - zwycięstwo przypieczętował Przemysław Żołnierewicz, który dobił niecelny rzut Krzysztofa Szubargi.
Scenariusz powtórzył się w kolejnym spotkaniu. Miasto Szkła Krosno w starciu z TBV Startem Lublin prowadziło różnicą 13 punktów (początek czwartej kwarty). Goście kontrolowali wydarzenia na boisku i wydawało się, że zapiszą na swoim koncie dwunastą wygraną w tym sezonie.
Tak się jednak nie stało, bo znów graczom Michała Barana uciekła koncentracja. Krośnianie przez ponad pięć minut nie potrafili zdobyć punktów! Lublinianie w tym czasie zdobyli ich 17 i wygrali ostatecznie 68:63. Swojej frustracji takim obrotem spraw nie ukrywa szkoleniowiec beniaminka PLK.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: medale paraolimpijskie już mam, czas na medal IO zawodowców
- Podarowaliśmy rywalom zwycięstwo. Oddaliśmy je jak na talerzu. Przez 36 minut w pełni kontrolowaliśmy wydarzenia na parkiecie, by końcówkę przegrać 0:17. Wstyd i kompromitacja z naszej strony. Jest to dla mnie niewytłumaczalne. Porażkę biorę na siebie - podkreśla Michał Baran.
- W końcówce rywale pokazali charakter. Byli żądni zwycięstwa. Nam tego zabrakło - wtóruje mu Dino Pita, szwedzki koszykarz Miasta Szkła Krosno.
Beniaminkowi PLK może w końcowym rozrachunku brakować zwycięstw z Asseco Gdynia i z TBV Startem Lublin. Tym bardziej, że zbliżają się trudne spotkania z czołówką tabeli. Jak w tych starciach zaprezentują się koszykarze Miasta Szkła?