AZS jechał na południe Polski z chęcią zakończenia serii porażek, tymczasem MKS zafundował im trzydziestopunktowy bagaż na drogę powrotną. To nie był udany występ dla koszalinian i piąta porażka z rzędu stała się faktem.
- Dąbrowa udowodniła, że jest bardzo dobrym zespołem. Bronili swojego terenu i grali niezwykle twardo - ocenia pojedynek Curtis Millage.
Doświadczony amerykański rozgrywający również nie błyszczał. Na parkiecie spędził 27 minut, w trakcie których zaliczył 5 punktów, 4 asysty, 3 zbiórki i popełnił cztery straty. - Dla mnie był to bardzo ciężki mecz. Rywale grali przeciwko mnie bardzo agresywnie i cały czas próbowali odcinać mnie od piłki. Powinienem zagrać sprytniej, ale tak nie było - dodaje.
Początek meczu nie zapowiadał takiego lania. W połowie drugiej kwarty na tablicy wyników był remis, jednak na przerwę gospodarze schodzili przy korzystnym dla siebie wyniku 48:34.
ZOBACZ WIDEO Cezary Kucharski zdradził plany na przyszłość Roberta Lewandowskiego. Zaskakujący kierunek
- Graliśmy bardzo dobrze jedynie w pierwszych 15 minutach. Potem coś się stało i końcówkę pierwszej połowy zakończyliśmy serią 0:14. To boli, bo kiedy pozwolisz takiej drużynie się rozpędzić, to ich buduje i napędza. Po przerwie byli już nie do zatrzymania - komentuje Millage.
Teraz Akademicy mają 18 dni przerwy w rozgrywkach. Do walki o ligowe punkty wrócą dopiero 26 lutego. - Mamy długą przerwę i musimy ją wykorzystać. Musimy w tym czasie dobrze popracować, poświęcić go na solidny trening, który pozwoli poprawić naszą grę i wyeliminować błędy - dodaje 36-latek.
Doświadczony gracz nie ma wątpliwości co najbardziej kuleje. - Jest problem w ataku. Po raz kolejny zdobyliśmy tylko 60 punktów (trzeci raz w czterech ostatnich występach - przyp. red.) - zakończył Millage.