Ważne przełamanie koszykarzy Max Elektro Sokoła Łańcut

Materiały prasowe / Sebastian Maślanka / Na zdjęciu: koszykarze Sokoła Łańcut
Materiały prasowe / Sebastian Maślanka / Na zdjęciu: koszykarze Sokoła Łańcut

Będący w lekkim kryzysie formy Max Elektro Sokół Łańcut nie miał problemów z pokonaniem na wyjeździe Enei Astorii Bydgoszcz. Wicelider tabeli rozgromił outsidera rozgrywek aż 112:79.

Obie drużyny przed niedzielnym spotkaniem zajmowały bardzo odległe miejsca w tabeli i także zarówno w obozie gospodarzy jak i gości humory nie były najlepsze. Max Elektro Sokół Łańcut poniósł ostatnio dwie dosyć zaskakujące porażki - najpierw na wyjeździe z coraz lepiej radzącym sobie AZS AGH Kraków, a potem na własnym parkiecie jeszcze bardziej boleśniejszą z Biofarmem Basket Poznań 72:74. Natomiast Enea Astoria Bydgoszcz przegrała tydzień temu bardzo ważny mecz w Kołobrzegu i już teraz właściwie może szykować się do bezpośrednich pojedynków w walce jedynie o utrzymanie na zapleczu PLK.

Jednak w niedzielę można było spodziewać się w związku z tym dosyć wyrównanego spotkania. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Koszykarze z dalekiego Łańcuta od pierwszych minut przewyższali przeciwników zarówno wzrostem jak i indywidualnymi umiejętnościami. Na dodatek wśród miejscowych bardzo szybko cztery przewinienia złapał dobrze radzący sobie lider Dorian Szyttenholm,a po nim trzy faule mieli również inni ważni koszykarze jak Mateusz Fatz oraz Mateusz Bierwagen.

Bydgoszczanie nie mogli też znaleźć żadnego sposobu na skuteczność zawodników z Łańcuta z dystansu. Rafał Kulikowski, Marcin Sroka oraz Marek Zywert przed przerwą trafili razem aż siedem razy zza linii 6,75 centymetrów. Do tego doszła też znaczna przewaga pod koszem, gdzie gracze Jerzego Chudeusza mieli ogromne problemy z walką o piłkę. Nic więc dziwnego, że do przerwy wicelider I-ligowej tabeli prowadził aż 57:34. Natomiast w całym pojedynku łańcucianie rzucili z dystansu aż osiemnaście razy na trzydzieści dwie próby.

W drugiej połowie zrezygnowani gospodarze nie byli już w stanie zmienić losów tego jednostronnego spotkania. Na dodatek zaraz po powrocie na parkiet szybko czwarty faul złapał środkowy Mateusz Fatz, a jeszcze na moment przed tym wydarzeniem z boiska za pięć przewinień musiał zejść wspomniany wcześniej Dorian Szyttenholm. Nic więc dziwnego, że gracze z Łańcuta tylko skutecznie powiększali swoje i tak wysokie prowadzenie.

ZOBACZ WIDEO Amp futbol - piłkarscy bohaterowie

Koszykarzom Max Elektro Sokoła udało się również przekroczyć rzadko obecnie przekraczaną barierę stu punktów. Stało się to dokładnie na trzy i pół minuty przed zakończeniem spotkania po rzucie za trzy punkty Bartosza Czerwonki.

Enea Astoria Bydgoszcz - Max Elektro Sokół Łańcut 79:112 (17:30, 17:27, 22:23, 23:32)

Astoria: Gospodarek 17, Paul 14, Szyttenholm 12, Bierwagen 11, Fatz 8, Motel 7, Kondraciuk 5, Kreft 3, Dabek 2.

Sokół: Sroka 26, Zywert 23, Kulikowski 18, Czerwonka 10, Klima 10, Krajniewski 10, Buszta 7, Koszuta 4, Balawender 4.

Komentarze (4)
avatar
obiektywny
14.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kolego odnoszę wrażenie, że nie zrozumiałeś o czym napisałem?! Poza tym noga to może się POWINĄĆ a nie poDwinąć i nie tylko "w życiu oglądając z trybun"! 
avatar
kemp
13.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Asta rozumie ze 3 moga nie wpadac,ale trzeba nie bac sie ich oddawac.Wiecej minut dla Kondraciuka.Paul'ine do domu wyslac bo to najgorsze wzmocnienie w 1lidze!Co za geniusz na nie wpadl.Punkty Czytaj całość
avatar
obiektywny
12.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cyt.: "Max Elektro Sokół Łańcut ODNIÓSŁ (podkreślenie moje) ostatnio dwie dosyć zaskakujące porażki..."! Sprostowanie: PONÓSŁ dwie porażki! Odnosi się sukcesy np. zwycięstwa!