[b]
WP SportoweFakty: Widać, że gra w Warszawie panu służy. [/b]
Kamil Łączyński: Na razie służy, ale wykonaliśmy dopiero dwa kroki. A przed nami ten trzeci... najważniejszy.
Na początku pierwszego meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza było widać trochę nerwowości na pana twarzy, ale później się pan rozluźnił i grał na tym poziomie, do którego przyzwyczaił w tym sezonie.
- Organizatorzy zmienili siatki i to okazało się kluczowe (śmiech). Mówiąc poważnie: cieszy fakt, że w końcu się odblokowałem, bo moje ostatnie mecze nie były najlepsze. Miałem słabą skuteczność z dystansu. W niedzielę będzie trudniej, bo Stelmet BC broni w nieco inny sposób. Tych pozycji na obwodzie wcale tak dużo już nie będzie.
Dużo znajomych na trybunach?
- Od groma, nie było słychać? (śmiech). Cieszę się, bo chcą przychodzić i mnie wspierać.
Jak Anwil Włocławek musi zagrać, by pokonać Stelmet BC Zielona Góra?
- Musi zagrać odważnie w ataku, atakować strefę podkoszową. Co prawda tam są silni zawodnicy, ale nie zawsze wszyscy chcą tę piłkę zebrać, bo myślami są już przy kontraktach. Ta agresja po niecelnych rzutach jest nam bardzo potrzebna. W obronie musimy być niezwykle skoncentrowani, bo trafiamy na najbardziej utalentowaną drużynę ofensywną w Polsce. Są tam ogromne możliwości, duża rotacja.
Ale to zrobił! Ronaldo efektownie poradził sobie z rywalem [ZDJĘCIA ELEVEN]
[b]
Mówi pan o ogromnych możliwościach Stelmetu BC, ale wydaje się, że kluczową postacią jest Łukasz Koszarek.[/b]
- To pokazał w sobotnim spotkaniu z PGE Turowem Zgorzelec. Wygląda jakby mu się nie chciało, ale i tak wszystkich mija i zdobywa punkty. Łukasz Koszarek jest profesorem polskiej koszykówki. Nie boję się tak stawiać sprawy. Ma duży spokój i w wielu meczach pokazał, że jest znakomitym zawodnikiem. To jest ich mózg i trzeba w niedzielę go w pewien sposób ograniczyć. Jak to zrobimy? To pytanie do trenerów, ja tu tylko sprzątam.
Czy Anwil Włocławek wytrzyma kondycyjnie? Trzy dni - trzy mecze. Stelmet BC miał ten dzień przerwy.
- To prawda, ale trzeba pamiętać o tym, że trener Milicić w ostatniej kwarcie sobotniego spotkania oszczędził kluczowych zawodników. Swoje szanse dostali zmiennicy. Wydaje mi się, że sił nam nie zabraknie. A umiejętności? Zobaczymy, to się okaże.
Pierwsza połowa w wykonaniu Anwilu z Miastem Szkła to był prawdziwy koncert koszykarski. W pewnym momencie prowadziliście różnicą 23 punktów - 32:9!
- Wyskoczyliśmy agresywnie na drużynę z Krosna od samego początku. Chcieliśmy pokazać swoją dominację. Rywale w pierwszej połowie swoje punkty zdobywali tylko z linii rzutów wolnych. To o czymś świadczy. Dobrze graliśmy w obronie, a atak funkcjonował na wysokich obrotach.
Rozmawiał Karol Wasiek