Beniaminek PLK zagrozi Stelmetowi? "Razem jesteśmy w stanie wygrać"

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Koszykarze Miasta Szkła Krosno w sobotę podejmować będą Stelmet Zielona Góra. - Zdajemy sobie sprawę, że przyjeżdża do nas mistrz Polski i zdobywca Pucharu Polski, ale podchodzimy do tego meczu normalnie - analizuje rozgrywający Dawid Bręk.

Miasto Szkła Krosno w Zgorzelcu rozpoczęło maraton spotkań z czołówką PLK. W pierwszym meczu beniaminek uległ PGE Turowowi (67:79), grając bez rozgrywającego Royce Woolrigde'a. Rolę pierwszego kreatora gry pełnił wówczas Dawid Bręk.

WP SportoweFakty: Pod nieobecność Royce Woolrigde'a, to właśnie na panu w Zgorzelcu spoczywał ciężar kreowania gry drużyny. Trudno gra się bez nominalnego zmiennika na swoją pozycję?

Dawid Bręk: Na pewno nie było to łatwe zadanie. Był to pierwszy mecz, w którym grałem więcej niż 15 minut i było to dla mnie coś nowego w tym sezonie. Kondycyjnie było ok, ale samą odpowiedzialność i prowadzenie gry muszę jeszcze poprawić.

[b]

Jest pan zadowolony z tej próby? Oprócz gry w ofensywie, miał pan też sporo zadań w obronie. [/b]

- Ciężko jest być zadowolonym przegrywając mecz. Jestem takim zawodnikiem, że zawsze wymagam od siebie więcej. Tego meczu nie mogę zaliczyć do udanych, powinienem zagrać lepiej. Na pewno zebrałem dużo doświadczenia i liczę, że ono zaprocentuje w kolejnych meczach.

A drużynowo jak można ocenić ten mecz? Macie jakiś niedosyt czy rywal był tego dnia zwyczajnie lepszy?

- Drużynowo popełniliśmy zbyt wiele strat i to one nie dawały nam doskoczyć do rywala. Za każdym razem gdy się zbliżaliśmy, popełnialiśmy głupie błędy i pozwalaliśmy zespołowi ze Zgorzelca odskoczyć na 10 punktów. Najbardziej boli, że dużo z tych strat było niewymuszonych.

ZOBACZ WIDEO Zmiana opon na letnie. Kierowco, nie daj się oszukać pogodzie

W poprzednim tygodniu wiele mówiło się o kontuzjach w waszej drużynie. Obecnie sytuacja jest już opanowana?

- Raczej tak. W środę trenowaliśmy już w pełnym zestawieniu. Do meczu ze Stelmetem wszyscy powinni być gotowi na 100 procent.

Spotkaniem z PGE Turowem rozpoczęliście maraton spotkań z czołówką ligi. Jaki jest wasz cel na te mecze? Czy jedno zwycięstwo będzie odebrane już w kategorii sukcesu?

- My nie kalkulujemy. Do każdego meczu przygotowujemy się osobno, z tygodnia na tydzień i każdy chcemy wygrać. Na pewno mamy teraz ciężki terminarz, ale jesteśmy tu po to, żeby wygrywać.

W sobotę szykuje się prawdziwe święto koszykówki w Krośnie. Mecze ze Stelmetem wywołują u pana dodatkowe emocje?

- Zdajemy sobie sprawę, że przyjeżdża do nas mistrz Polski i zdobywca Pucharu Polski, ale podchodzimy do tego meczu normalnie. Wiemy, że będzie to bardzo trudny pojedynek do wygrania, ale nic nie jest niemożliwe. Święto jest może dla kibiców, my mamy za zadanie wygrać to spotkanie.

Stelmet to mistrz Polski i uznana marka, jednak inne ekipy pokazały, że można z nimi wygrać. Rozumiem, że nie będzie żadnej bojaźni tylko walka o zwycięstwo?

- Dokładnie tak. Liga pokazuje, że mecz meczowi jest nierówny i każdy może wygrać z każdym. Trzeba włożyć 110 procent swoich sił i dobrze taktycznie rozegrać to spotkanie. Wszystko w naszych rękach, nogach i głowach. Jak zawsze liczymy na wsparcie naszych kibiców i razem jesteśmy w stanie wyjść zwycięsko z tego pojedynku.

Na koniec zmienię trochę temat. Od pana gry w Kutnie minęło już trochę czasu, ale na pewno śledzi pan losy Polfarmeksu. Utrzymają się w PLK?

- Właśnie przeczytałem, że zespół Polfarmeksu opuścił kolejny zawodnik - Mateusz Bartosz. Jest to klasowy gracz i myślę, że utrzymanie trochę się oddala. Wiem jednak, że Kutno zasługuje na koszykówkę na najwyższym poziomie, atmosfera jest tam super.

Rozmawiał Jakub Artych

Źródło artykułu: