Niecałe dwa tygodnie pozostały do zamknięcia okienka transferowego w PLK. To oznacza wzmożony ruch w klubach, które chcą wzmocnić się przed najważniejszą częścią sezonu. Anwil Włocławek i Energa Czarni Słupsk sięgnęły po Polaków (odpowiednio Mateusz Bartosz i Dallin Bachynski), Rosa Radom i Stelmet BC Zielona Góra szukają rozgrywającego.
Lider PLK, Polski Cukier Toruń również chętnie dokonałby zmiany w składzie. Zwłaszcza pod koszem przydałby się nowy gracz, bo z Maksyma Sandula nie ma zbyt dużego pożytku. Ukrainiec w sobotnim spotkaniu z Polpharmą Starogard Gdański spędził na parkiecie niecałe pięć minut. W tym czasie popełnił dwie straty, faul i miał jedną zbiórkę. Nie pomógł drużynie.
Jacek Winnicki, szkoleniowiec toruńskiego zespołu, podkreśla, że klubu nie stać na transfery nowych zawodników. Wszystko wskazuje na to, że drużyna do końca sezonu pozostanie w tym samym składzie.
- Na pewno przydałby się nam nowy zawodnik w rotacji, ale klub jest na tyle rzetelny, że trzyma się dyscypliny budżetowej. Polski Cukier Toruń cały czas jest w tej samej sytuacji. Nie jesteśmy w stanie przeprowadzić zmian w składzie ze względu na kwestie finansowe - tłumaczy Winnicki.
Polski Cukier Toruń z bilansem 16:6 zajmuje pierwsze miejsce w tabeli PLK.
ZOBACZ WIDEO Wielki plan Grzegorza Zengoty. Czuje, że nadszedł jego moment