W poszczególnych kolejkach nie brakuje niespodzianek. Dariusz Kaszowski zwraca jednak uwagę na ogólny bilans wszystkich drużyn. Jego zdaniem tabela nie jest już tak zaskakująca. - Zespoły falują, ale należy też zauważyć, że pod względem miejsc zajmowanych w tabeli nie obserwujemy wielkich niespodzianek. Wiedzieliśmy kto z beniaminków może być mocny i też to pokazuje team z Leszna, że jest bardzo groźny. Z czołowych ekip wszyscy są na swoim miejscu, czyli w górnej części tabeli - ocenił szkoleniowiec Max Elektro Sokoła Łańcut.
Lider I ligi przegrał w sobotę ze Spójnią Stargard 70:85. Goście prowadzili początkowo 7:3, ale później dali się zupełnie zdominować. Czy taki przebieg meczu był zaskakujący dla naszego rozmówcy? - Wiedzieliśmy, że tutaj nie gra się łatwo. Spójnia postawiła bardzo trudne warunki a my zagraliśmy najsłabsze spotkanie w tym sezonie. Niesamowita skuteczność w pierwszej połowie przede wszystkim w rzutach dystansowych. Trochę im w tym pomogliśmy, bo nasza obrona nie funkcjonowała - ocenił Kaszowski.
Pewnym usprawiedliwieniem dla zespołu z Łańcuta jest jego sytuacja kadrowa. Tym bardziej, że już w czasie spotkania kontuzji doznali Jacek Balawender i Jerzy Koszuta. - Mamy dużo problemów zdrowotnych. Nie było ostatnio mocnej pracy treningowej, bo brakowało kontuzjowanych graczy. Dodatkowo jeszcze dwa urazy. Mam nadzieję, że to nie jest nic poważnego i do następnego meczu jakoś się pozbieramy - przyznał doświadczony trener.
Czy chciałby się on spotkać ze Spójnią w play-offach? Jeżeli Sokół wygra rundę zasadniczą a stargardzianie zakończą na czwartym miejscu to ich konfrontacja będzie możliwa w półfinale. - Życzę Spójni wszystkiego dobrego, ale te odległości, które dzielą oba kluby myślę, że nie są z korzyścią żeby ze sobą grać. Jeżeli los będzie tego chciał to nie będziemy mieli nic do powiedzenia, musimy rywalizować - odpowiedział Dariusz Kaszowski.
ZOBACZ WIDEO Asysta Glika i cztery gole na Stade Louis II. Zobacz skrót meczu AS Monaco - FC Nantes [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]