Jedynie w pierwszej kwarcie kibice zgromadzeni w hali w Tychach oglądali zacięte i emocjonujące widowisko, bo tylko na 10 minut Enea Astorii wystarczyło w tym dniu możliwości, aby walczyć z gospodarzami jak równy z równym. Po jednej stronie Radosław Basiński, natomiast po drugiej Mateusz Fatz byli głównymi dostarczycielami punktów w swoich ekipach. Mecz po prostu mógł się podobać. Szybko to się jednak skończyło, choć kibicom GKS-u starcie zapewne podobało się nadal.
Jeszcze w 11. minucie to goście posiadali kilkupunktową przewagę, ale z czasem zaczęło się to zmieniać. Gospodarze powoli odrabiali straty, aż w końcu przegonili swoich rywali, którzy zaczęli coraz częściej pudłować i w efekcie stracili dystans. Po zmianie stron GKS dalej realizował to, co rozpoczął w drugiej kwarcie, czyli bronił na tyle szczelnie, że nie dawał przyjezdnym szans na zbyt wiele skutecznych akcji, powoli podwyższając swoje prowadzenie.
W ataku tyszanom szło rewelacyjnie przez trzy kwarty. Z tonu spuścili nieco w ostatniej odsłonie, ale nie musieli już utrzymywać mocnego tempa, gdyż po 30 minutach spotkanie było w zasadzie rozstrzygnięte - podopieczni Tomasza Jagiełki prowadzili 81:61. Wtedy też trener Enea Astorii, Jerzy Chudeusz, dał odpocząć swoim trzem liderom. Mateusz Fatz, Dorian Szyttenholm i Patryk Gospodarek nie pojawili się już na parkiecie, a ich koledzy zdołali minimalnie zmniejszyć rozmiary porażki.
W wielu kwestiach - statystycznie - bydgoszczanie nie byli wcale dużo słabsi od GKS-u. Walka na tablicach była wyrównana, obie drużyny popełniły po tyle samo strat, a Enea Astoria zanotowała o jeden przechwyt więcej. Kluczową kwestią była rewelacyjna skuteczność gospodarzy - w zaokrągleniu 66% w rzutach za dwa i 42% w próbach zza łuku. Goście nadal mają spory problem z obroną. W ostatnich 9 meczach tracą średnio po 90 punktów, co ich kibiców może niepokoić.
GKS natomiast w ostatnich tygodniach gra dobrze (7 wygranych z 9 pojedynków). Tyszanie ewidentnie otrząsnęli się po ubiegłotygodniowej porażce w Poznaniu i odnieśli siedemnaste zwycięstwo w sezonie. Ponadto swoje mecze w 27. kolejce przegrały GTK i Spójnia, dzięki czemu GKS zbliżył się do tych ekip na punkt i nadal może realnie myśleć nawet o podium na koniec sezonu zasadniczego.
GKS Tychy - Enea Astoria Bydgoszcz 97:79 (25:27, 29:17, 27:17, 16:18)
GKS: Basiński 22, Piechowicz 17, Kowalewski 13, Deja 12, Bzdyra 11, Mazur 10, Zub 8, Fenrych 4, Usendiah 0, Zawadzki 0.
Enea Astoria: Fatz 21, Gospodarek 11, Szyttenholm 11, Mikołaj Motel 9, Czyżnielewski 7, Dąbek 7, Paul 6, Laydych 4, Bierwagen 3, Krefft 0.
ZOBACZ WIDEO: 17-letnia Polka światową twarzą indoor skydiving. "Teraz będę mogła wypromować ten sport"