Przemysław Szurek - architekt sukcesów Basketu Poznań

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Przemysław Szurek
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Przemysław Szurek

Trener Przemysław Szurek wykonuje znakomitą robotę w Poznaniu, a Biofarm Basket jest coraz bliżej gry w ćwierćfinale I ligi. Szkoleniowiec z Wielkopolski bardzo docenia jednak walkę i zaangażowanie swoich zawodników.

Biofarm Basket Poznań od wielu lat skupia się na pracy z młodzieżą. Pieczę nad całym projektem sprawuje trener Przemysław Szurek, który znakomicie realizuje wizję całego klubu. W juniorskich rozgrywkach ekipa z Wielkopolski odnosi wiele sukcesów, a w I lidze coraz mocniej odciska swoje piętno. Wiele wskazuje na to, że drużyna z Poznania po raz pierwszy w historii awansuje do fazy playoff I ligi, co będzie dla niej wielkim sukcesem.

WP SportoweFakty: Można już drużynie gratulować utrzymania w I lidze?

Przemysław Szurek: Matematycznie jeszcze nie, ale w ostatnim czasie zrobiliśmy duży krok w kierunku utrzymania. Wygraliśmy trzy mecze i mam nadzieję, że czarny scenariusz się nie sprawdzi i będziemy cieszyć się z ligowego bytu.

Ostatnie mecze pokazują właśnie, że forma zespołu idzie do góry.

- To jest trudne pytanie, gdyż w ostatnich tygodniach, z powodu Mistrzostw Polski U20 nie mieliśmy czasu jej zbudować. Przez dłuższy okres trenowaliśmy w układzie jeden trening i mecz. Bardziej skupialiśmy się na odpowiedniej regeneracji zawodników, żeby wypoczęli fizycznie i psychicznie. Myślę, że dopiero teraz będziemy mogli dłużej popracować. Ostatnie mecze wygraliśmy dzięki ogromnej determinacji, gdyż każde zwycięstwo musieliśmy wywalczyć.

Skupmy się chwilę na ostatnim meczu w Kłodzku (71:66). Obawiał się pan trochę tego pojedynku? Rywal zajmuje ostatnie miejsce w lidze, jednak na własnym parkiecie sprawił już kilka niespodzianek.

- Prawda jest taka, że nigdy wcześniej nie wygraliśmy w Kłodzku, zarówno na poziomie I i II ligi. Do tego zespołu wrócili kontuzjowani zawodnicy i zaczęli u siebie wygrywać. Były głosy, że jedziemy tam w roli faworyta, ale przyjąłem to z dużym uśmiechem. Było wiadomo, że będzie tam bardzo ciężko wygrać. Mogę szczerze powiedzieć, że mój wkład w to zwycięstwo jest niewielki. Zawodnicy włożyli w ten mecz całe serce, pokazali wolę walki i utrzymali to do końca spotkania. To jest ich zwycięstwo.

Zobacz wideo: Włodzimierz Szaranowicz dla WP SportoweFakty: Skoki Polaków były jak z matrycy

Czyli ta walka i determinacja, plus świetna defensywa są znakiem rozpoznawczym Basketu Poznań?

- Nie jest tajemnicą, że jeśli drużyna posiada dobrą obronę, to słabsze dni w ataku można jakoś ukryć. W ostatnich meczach nasza defensywa wygląda znakomicie, tracimy około 60 punktów na spotkanie. Jest to dla nas super wynik. W poprzednim sezonie mieliśmy trzecią obronę w I lidze i wtedy podkreślałem, że jeśli to utrzymamy, to będzie bardzo dobrze. Udało się to zrealizować, z czego jestem bardzo zadowolony. Musimy poprawić jeszcze skuteczność, szczególnie rzutów za dwa punkty. Wierzę, że element również pójdzie w górę.

Gra w ataku w dużej mierze opiera się na Filipie Struskim, który w dalszym ciągu utrzymuje wysoką formę.

- Wiele razy w tym sezonie chwaliłem Filipa i na pewno daje naszej drużynie wiele dobrego. Często w decydujących momentach dostaje piłki, ale chciałem docenić również tych zawodników, którzy wykonują czarną robotę: Kubę Fiszera czy Mateusza Bręka, którzy często mają bardzo dużo asyst. Trzeba im oddać to co robią, gdyż nie są często na pierwszym planie, a bez nich sukces drużyny byłby niemożliwy.

Nie obawia się pan, że ci zawodnicy za kilka miesięcy znajdą sobie inne kluby? Już rok temu była taka obawa, jednak zdecydowali się oni pozostać w Poznaniu.

- Zawsze się tego obawiamy. Wszystko jednak w rękach włodarzy klubu, aby stworzyli zawodnikom takie możliwości rozwoju, aby chcieli pozostać w Poznaniu. Ode mnie mają pełne poparcie i chcę na nich stawiać. Muszą rozważyć wiele czynników i zastanowić się, czy warto opuszczać klub, z którym się na nich stawia. Z drugiej strony nawet jeśli odejdą z Poznania, to będę trzymał za nich kciuki. Jest to pewnie proces nieunikniony, ale wierzę, że będą bardzo rozsądnie prowadzić swoje kariery. Nie zawsze czynnik finansowy jest najważniejszy.

W ostatnich tygodniach świetnie prezentuje się pana były podopieczny - Damian Szymczak. Spodziewał się pan tak dobrej formy tego gracza?

- Nie jest w ogóle zaskoczony. W rozmowie przed sezonem podkreślałem, że Damian jest gotowy, aby opuścić Poznań. Jest on dobrze przygotowany mentalnie, bardzo lubi rywalizować i wiedziałem, że poradzi sobie w nowym miejscu. W ostatnich kolejkach gra świetnie i mam nadzieję, że będzie prezentował się jeszcze lepiej. Jego sukces jest również moim prywatnym sukcesem, gdyż wiele lat pracowaliśmy po to, aby dobrze grał w koszykówkę.

Chciałby pan w przyszłym sezonie mieć go w swoim zespole?

- Damiana zawsze chciałbym mieć w swojej drużynie. Jeżeli będziemy mieli miejsce w zespole i odpowiednie możliwości finansowe, to jestem na "tak". Lubię jego charakterologiczne podejście do sportu. Mam nadzieję, że nasze ścieżki będą się przecinały w przyszłości. Nie tylko z Damianem, ale również z innymi zawodnikami, którzy obecnie występują w Poznaniu.

Nie miałem jeszcze okazji zapytać o Mistrzostwa Polski U20, w których Biofarm Basket Poznań zajął 3. miejsce. Jak z perspektywy czasu można ocenić ten turniej?

- Zagraliśmy bardzo dobrze w ofensywie. Jest to trochę przeciwieństwo naszej postawy w I lidze, w której gramy zdecydowanie lepiej w defensywie. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wyniku, gdyż musieliśmy pokonać wielu znakomitych przeciwników z gospodarzami na czele, żeby dojść do strefy medalowej.

Rozmawiał Jakub Artych

Komentarze (0)