Katarzynki wygrały pierwszy mecz w serii ćwierćfinałów, jednak drugi i trzeci padł łupem rywalek z Bydgoszczy. Co gorsza - w obu tych spotkaniach Artego było lepsze zaledwie o punkt, a Energa w końcówkach miała akcje na zwycięstwo.
- Udało się nam podnieść zespół z kolan. Po sobotniej porażce była psychiczna tragedia, a czasu nie było dużo - komentuje Algirdas Paulauskas, szkoleniowiec torunianek.
Można śmiało powiedzieć, że czasu było mało, ale wystarczyło. Torunianki w niedzielę zagrały doskonale. Zatrzymały Artego na 55 punktach, wymuszając przy tym aż 20 strat rywalek. Co takiego wydarzyło się pomiędzy meczami?
- Przeprowadziliśmy normalnie poranny trening, ustaliliśmy co będziemy grać i poszło. Zagraliśmy zdecydowanie mądrzej, bardziej z głową. To właśnie dzięki temu wygraliśmy - dodaje doświadczony litewski szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Piotr Zieliński: Wszyscy musimy ciągnąć ten wózek
Oprócz "głowy", na pewno duży wpływ na sukces miała postawa Nicole Michael. Amerykańska skrzydłowa rozegrała najlepsze zawody w serii, a może i od momentu powrotu do Energi Toruń.
Michael rozpoczęła w startowej piątce, a na parkiecie spędziła 36 minut. W tym czasie zaliczyła 19 punktów - najwięcej w drużynie. Wykorzystała 7 z 10 rzutów z gry i 4 z 5 rzutów wolnych. Dołożyła do tego 13 zbiórek (z czego 5 w ataku), 3 asysty i 2 bloki.
Bohaterką się jednak nie czuje. - Wykonałyśmy kawał bardzo dobrej zespołowej pracy. Doskonale zdawałyśmy sobie sprawę z faktu, że dla nas jest to mecz o życie. Zagrałyśmy twardo, byłyśmy prawdziwą drużyną - skomentowała sukces.
Decydujące piąte spotkanie odbędzie się w środę w Toruniu.