Pszczółka bardzo niewygodna dla Wisły Can-Pack

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Aż pięć meczów trwała ćwierćfinałowa seria Wisły Can-Pack Kraków z Pszczółką Polskim Cukrem AZS UMCS Lublin. Mistrzynie Polski w końcu dopięły swego i wywalczyły awans, ale padło dużo komplementów w kierunku ekipy Krzysztofa Szewczyka.

Biała Gwiazda była wielkim faworytem swojej serii, a tymczasem dwukrotnie w niej przegrywała i o awans musiała walczyć w decydującym piątym meczu. Ten wygrała pewnie, bo 60:43, dzięki czemu od soboty zacznie rywalizację w półfinałach BLK.

- To była bardzo trudna seria meczów. Lublin zagrał znakomicie i była bardzo trudnym, wymagającym i niewygodnym dla nas rywalem - mówił po meczu szczęśliwy szkoleniowiec Wisły Can-Pack Jose Ignacio Hernandez.

Wydaje się, że aktualne mistrzynie Polski w im trudniejszej sytuacji były, tym lepiej grały. Mecze numer 4 i 5 w tej serii były zdecydowanie najlepsze w wykonaniu krakowianek.

W decydującym o awansie spotkaniu Biała Gwiazda od początku rzuciła się na rywalki. Było widać chemię i niesamowitą motywację. Ciężko też wyróżnić jednostkę, bowiem na bezcenny sukces solidnie zapracował cały zespół.

ZOBACZ WIDEO Chile wykonało zadanie - zobacz skrót meczu z Wenezuelą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Jestem usatysfakcjonowany, że ta trudna dla nas rywalizacja zakończyła się naszą wygraną - dodaje Hernandez. - W środę zagraliśmy od początku bardzo agresywnie, z dużą dawką energii. Pozwoliło to też zdobywać łatwe punkty po szybkich atakach. To ustawiło ten pojedynek.

Wisła Can-Pack już po pierwszej połowie miała 26 punktów zaliczki, bowiem prowadziła 41:15. Po przerwie nadal mocno broniła, ale w ataku intensywność i egzekucja były już na innym poziomie. Nie zmieniło to jednak faktu, że Pszczółka dając z siebie maksa, nie była w stanie zbliżyć się do gospodyń, żeby móc zagrozić w końcowym zwycięstwie.

Już w sobotę team spod Wawelu rozpocznie półfinałową walkę z Artego Bydgoszcz.

Komentarze (0)