Łotewskiemu szkoleniowcowi należy się duży szacunek. W trakcie sezonu stracił trzech podstawowych zawodników (Jerel Blassingame, Justin Jackson i Jarosław Mokros), zmienił się prezes (Andrzej Twardowski zrezygnował po 16 latach panowania), a na dodatek nad klubem zawisła groźba likwidacja.
Roberts Stelmahers nie poddał się, każdego dnia bardzo rzetelnie wykonywał swoją pracę. Mówił wprost: myślę tylko o koszykówce. Kolejne zwycięstwa nas napędzają. Dziękuję kibicom, którzy są dla nas dużym wsparciem.
Takim myśleniem zaraził swoich koszykarzy, którzy w ostatnich tygodniach prezentują się wyśmienicie. Energa Czarni wygrali siedem z dziewięciu spotkań, pokonując m.in. PGE Turów Zgorzelec, Rosę Radom czy Polski Cukier Toruń.
W tym ostatnim meczu o zwycięstwie zadecydował rzut Anthony'ego Goodsa, którzy przymierzył z ponad siedmiu metrów. Jego transfer w trakcie sezonu okazał się "strzałem w dziesiątkę". Amerykanin jest świetnym strzelcem, wypełniając lukę po Blassingamie. - W mojej głowie pojawiła się myśl "dlaczego on nie penetruje, tylko rzuca?", ale na szczęście rzut wpadł do kosza, więc nie będę go z tego rozliczał - śmiał się po meczu Stelmahers.
Słupszczanie z bilansem 14:11 (siódme miejsce w tabeli) są na dobrej drodze do gry w play-off. - Idziemy krok po kroku w kierunku fazy play-off i wierzę, że nam się to uda - przyznaje Łotysz.
W sobotę Czarne Pantery mogą wykonać kolejny krok, a zarazem znacząco zmniejszyć szanse bezpośredniego rywala w walce o pierwszą "ósemkę". Chodzi o zespół Trefla Sopot, który ma bilans 13:12. W ostatnich dniach w sopockiej drużynie doszło do sporych przetasowań - zmienił się trener: Zorana Marticia zastąpił Marcin Kloziński.
ZOBACZ WIDEO Dawid Kubacki: jesteśmy w stanie regularnie mieć 4-5 zawodników w czołowej dziesiątce