Paweł Leończyk rozegrał w Zgorzelcu świetne spotkanie. 30-latek korzystał z podań kolegów i już w pierwszej połowie zdobył 12 punktów. W drugiej dodał trzy, ale w niezmiernie istotnym momencie. Popularny "Leon" na 1,5 minuty przed końcem trafił swoją drugą trójkę w meczu, którą wyprowadził włocławian na 9-punktowe prowadzenie. Łącznie zapisał na swoim koncie 15 "oczek", miał 6 na 7 z gry, dodał do tego 6 zbiórek i 2 asysty.
- W pierwszej połowie kilka tych piłek było kierowanych do mnie, starałem się to wykorzystać i udawało się. W kolejnych dwudziestu minutach graliśmy już trochę inaczej, rywale też byli już przygotowani na nasze granie, ale byliśmy skuteczni, dobrze egzekwowaliśmy nasze zagrywki i stąd wzięła się ta wygrana - mówi Paweł Leończyk, dodając: - Cieszę się, że te rzuty wpadły. Staram się, trenuję i próbuje swoich szans.
Leończyk stworzył z Josipem Sobinem duet nie do zatrzymania. Obaj koszykarze w ciągu pierwszych dwudziestu minut gry rzucili drużynie PGE Turowa łącznie 25 punktów i razem mieli 11/14 z gry.
- Wykorzystywaliśmy te przewagi, które nadarzały się podczas spotkania. Mieliśmy swój plan, ale wiadomo jak to jest, czasem trzeba go zweryfikować w trakcie meczu. PGE Turów przeważnie gra na pozycji numer cztery zawodnikiem, który jest tak naprawdę "trójką". Denis Ikovlev, czy David Jackson to raczej gracze obwodowi i staraliśmy się właśnie to wykorzystywać - kontynuuje silny skrzydłowy Anwilu.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Piszczek: Od początku wiedziałem, co chcę zrobić
Włocławianie ani razu nie pozwolili gospodarzom wyjść na prowadzenie i jako trzeci zespół w tym sezonie zdobyli PGE Turów Arenę i to najwyższą przewagą (90:83). Wcześniej Stelmet BC Zielona Góra i Trefl Sopot wygrywali w przygranicznym mieście tylko różnicą dwóch punktów.
- Tak naprawdę przez większość spotkania kontrolowaliśmy wynik. W pierwszych dwóch kwartach cały czas mieliśmy około 10-punktową przewagę i później nastąpiła nieszczęsna trzecia kwarta, gdzie początek zaważył na tym, że Turów wrócił do gry i uwierzył w to, że może jeszcze wygrać. Następnie było już ciężko, ale cały czas byliśmy na prowadzeniu, mieliśmy kilka punktów przewagi, a w końcówce to my zagraliśmy skuteczniej - przyznaje Leończyk.
Dla Anwilu Włocławek było to już siódme zwycięstwo z rzędu w PLK. Podopieczni trenera Igora Milicicia z bilansem 20-7 mocno naciskają na odcisk mistrzom Polski z Zielonej Góry, z którymi zmierzą się już w najbliższą środę.
- Nie wiem czy to jest już ta forma. Na pewno musimy poprawiać nasze błędy, starać się grać lepiej, bo zawsze można coś poprawić. Kilka tygodniu ciężko pracowaliśmy właśnie po to, aby ta forma była jak najlepsza na końcówkę sezonu i na play-off. Mam nadzieję, że tak będziemy. Wygrywamy spotkania, więc nie mamy na co narzekać - kończy Paweł Leończyk.